Marqueree - 10-07-2012 18:11:14

Nie jemy, nie pijemy, nie używamy mocy i uważamy na swoich pupili.

Odlot punkt szesnasta trzydzieści!

Jedyny samolot mogący wlecieć do trójkąta bermudzkiego i oprzeć się polu ochronnemu wyspy. To nim na wyspę docierają nowi uczniowie, goście, uczniowie z wymiany innych szkół.

Khaazara - 10-07-2012 20:45:29

Marqueree napisał:

On jest świrem w pełnej krasie. I za to go uwielbiam. Nie wytrzymałam. Szybko złapałam telefon i cyknęłam mu ze dwie fotki po czym zaczęłam się psychicznie chichrać. Spojrzał na mnie i też zaczął. I nagle zbawienie - otwarły się w drzwi samolotu i stanął w nich nasz (nie)kochany woźny, każąc się zbierać. Kiwnęłam chłopakowi i jako jedni z pierwszych znaleźliśmy się we wnętrzu maszyny.

Gdy tylko zauważył, że dziewczyna naprawdę robi mu zdjęcia, zaczął wdzięczyć się jeszcze bardziej. Stroił do tego dziwaczne miny z tzw. dzióbkiem na czele. Oczywiście, potem o mało nie umarł ze śmiechu. Wszyscy potencjalni widzowie uznali go zapewne za wariata, ale cóż to dla niego? Jakoś sławę trzeba sobie budować, prawda? Nadejście woźnego przyjął niemalże histerycznym okrzykiem radości i przepychając się w drzwiach z Nedią, wpełzł do środka. Szybko namierzył najkorzystniejsze miejsce i stanął obok wyraźnie czekając na dziewczynę.
-No chodź szybko! Nie mogę siedzieć przy oknie, bo mi się ogon nie zmieści. -Oznajmił a Mika, która nie wiadomo kiedy i jak usiadła na jego głowie, wydała z siebie cichy odgłos mając zapewne być potwierdzeniem. Woźny obrzucił Jyrgallowe zwierzątko nieprzychylnym spojrzeniem ale nag wyszczerzył kły. Nie odda Miki do luki bagażowej, choćby się paliło i waliło!

Cherish - 10-07-2012 20:54:37

Risu napisał:

- Chodziło mi o twój niespotykany talent. Wiesz. Coś, za co tu trafiłeś. - przewrócił oczami. - Cóż... pomyślmy... dlaczego moje imię jest zabawne? Och, jasne! Na litość Szatana... jestem demonem! - strzelił się dłonią w czoło. Koci towarzysz musiał się jeszcze spoooro nauczyć. Wciągnął go szybko do samolotu, chcąc zająć miejsca jak najbliżej Neddy. Zasadniczo ją lubił, w końcu pomogła mu pozbyć się okna... Cudowna kobita!

Nie odpowiedział od razu. Musiał się zastanowić. Ostatecznie nawet tego nie zrobił.
- Demonem?! - krzyknął głośno, zdziwiony. Rozejrzał się i skrzywił, dopiero teraz ogarniając, że się drze. Złapał dłonią czapkę i ściągnął z głowy. Tutaj nie była mu już potrzebna.
  Obejrzał się jeszcze raz i westchnął.
- Strasznie bogato tutaj... - jęknął z miną, jakby miał zaraz zemdleć.

Marqueree - 10-07-2012 20:56:22

Khaazara napisał:

Gdy tylko zauważył, że dziewczyna naprawdę robi mu zdjęcia, zaczął wdzięczyć się jeszcze bardziej. Stroił do tego dziwaczne miny z tzw. dzióbkiem na czele. Oczywiście, potem o mało nie umarł ze śmiechu. Wszyscy potencjalni widzowie uznali go zapewne za wariata, ale cóż to dla niego? Jakoś sławę trzeba sobie budować, prawda? Nadejście woźnego przyjął niemalże histerycznym okrzykiem radości i przepychając się w drzwiach z Nedią, wpełzł do środka. Szybko namierzył najkorzystniejsze miejsce i stanął obok wyraźnie czekając na dziewczynę.
-No chodź szybko! Nie mogę siedzieć przy oknie, bo mi się ogon nie zmieści. -Oznajmił a Mika, która nie wiadomo kiedy i jak usiadła na jego głowie, wydała z siebie cichy odgłos mając zapewne być potwierdzeniem. Woźny obrzucił Jyrgallowe zwierzątko nieprzychylnym spojrzeniem ale nag wyszczerzył kły. Nie odda Miki do luki bagażowej, choćby się paliło i waliło!

Zaśmiałam się tylko, przeciskając w stronę okna. Kocham widoki. Kita zaczął warczeć, syczeć i szczekać(?) na woźnego, którego szczerze nienawidził. Jak można się było spodziewać, po chwili - dosłownie - dopadł nas Mesh, mój współ-pokojowiec z nowym. Nowy był blondynem i miał gogle. I kota na ramieniu. A my dwa lisy.
- Siema świrze, teraz mam dwóch do kompletu. - zaśmiałam się - Mesh, można wiedzieć, kim jest twój kolega? - owy kolega jednak był wielce niezainteresowany naszą rozmową. Wgapiał się w Jyrgallowy ogon jak ciele w malowane wrota.

Riwena - 10-07-2012 20:59:11

Carolinee napisał:

Westchnęła, widząc wysiłki towarzyszki. Bez większego skrępowania odebrała jej część bagażu kierując się w stronę samolotu. Kilka osób już wsiadło, więc do odlotu pozostało już naprawdę niewiele czasu. Zabrała ze sobą tylko torbę swoją i Alouette. Dopiero po chwili odpowiedziała na jej pytanie.
- Cóż, to w końcu Akademia. Nie chodzą tu zwykli ludzie, więc muszę cię rozczarować, ale na pewno będziesz musiała spotkać się z innymi uczniami. - odpowiedziała, zerkając na nią z ukosa. Wyglądała na zafascynowaną. Uśmiechnęła się gorzko. Wcześniej była tak wystraszona. Dosyć szybko zmieniały jej się nastroje. Wzruszyła ramionami i rozejrzała się wokół.
- Um... Gdzie siadamy? - zapytała dziewczyny rozglądając się. Kilka miejsc było już zajętych, jednak musiały się szybko zdecydować, inaczej pozostanie im mniejszy wybór.

Rozglądnęła po samolocie. Nie było tam co prawda zbyt wiele osób, ale wystarczająco, by faza jąkania powróciła.
- Może-że tu - zaproponowała wskazując na miejsca przed dwójką osób.
Nie patrzyła kto siedzi za ich potencjalnymi fotelami, ale może Alice nie jest takim odludkiem i ich zna, może nawet się z nimi przyjaźni. W ogóle ucieszyła się, że podróży nie spędzi z kimś całkiem obcym. To dodało jej otuchy, więc powiedziała z lekkim uśmiechem:
- Siadam przy oknie, zgoda?

Risu - 10-07-2012 20:59:14

Cherish napisał:

Nie odpowiedział od razu. Musiał się zastanowić. Ostatecznie nawet tego nie zrobił.
- Demonem?! - krzyknął głośno, zdziwiony. Rozejrzał się i skrzywił, dopiero teraz ogarniając, że się drze. Złapał dłonią czapkę i ściągnął z głowy. Tutaj nie była mu już potrzebna.
  Obejrzał się jeszcze raz i westchnął.
- Strasznie bogato tutaj... - jęknął z miną, jakby miał zaraz zemdleć.

- Mówiłem ci, żebyś się nie wydzierał. Zwracasz na siebie uwagę, kocie. - westchnął teatralnie, siadając za Nedią i ciągnąc ją lekko za kosmyk włosów. - Sięmasz, ruda? Wiesz, co do niego... też chciałbym wiedzieć. Nazywa się Dylan, chyba. - zachichotał. Mruknął jakieś "cześć" do wężowego.
- Tak, demonem, ale to nic nadzwyczajnego tutaj. Po prostu się dostosuj... Co z twoimi oczami? - zwrócił się znów do młodszego towarzysza, który aktualnie wyglądał, jakby wpadł do pralki na wirowanie, a potem czekała go jeszcze przejażdżka kolejką górską.

Khaazara - 10-07-2012 21:03:47

Marqueree napisał:

Zaśmiałam się tylko, przeciskając w stronę okna. Kocham widoki. Kita zaczął warczeć, syczeć i szczekać(?) na woźnego, którego szczerze nienawidził. Jak można się było spodziewać, po chwili - dosłownie - dopadł nas Mesh, mój współ-pokojowiec z nowym. Nowy był blondynem i miał gogle. I kota na ramieniu. A my dwa lisy.
- Siema świrze, teraz mam dwóch do kompletu. - zaśmiałam się - Mesh, można wiedzieć, kim jest twój kolega? - owy kolega jednak był wielce niezainteresowany naszą rozmową. Wgapiał się w Jyrgallowy ogon jak ciele w malowane wrota.

Rozłożył się po królewsku na swoim miejscu i nawet brak widoków zdawał mu się nie przeszkadzać. Nawet Mika zdawała się być mniej obrażoną niż zwykle, bo umościła się w tym miejscu ogona Jyrgalla, w  którym normalny człowiek miałby kolana. Z dwóch chłopaków, którzy podeszli, jednego znał.  A przynajmniej miał niedające się odgonić przeczucie, że znał. Ach, gdyby tylko usłyszał pełne imię wiedziałby, o co chodzi, a tak... Na pewno był kumplem Nedii, przynajmniej to było dlań oczywiste. Postanowił nie wtrącać się do rozmowy tylko siedzieć z głupim uśmiechem. Tak był pewniejszy, że nie palnie głupoty. Odpowiedział na rzucone półgębkiem przywitanie i przestał się nim przejmować. Natomiast drugi chłopak był całkiem obcy i pachniał jak wampir. Ach, to jego dało się czuć na lotnisku. Jyrgall mniej lub bardziej świadomy jego spojrzenia, rozłożył ogon prawie w całym przejściu. No nie będzie przecież leciał ileś tam godzin w niewygodnej pozycji, mowy nie ma!

Cherish - 10-07-2012 21:09:07

Risu napisał:

- Mówiłem ci, żebyś się nie wydzierał. Zwracasz na siebie uwagę, kocie. - westchnął teatralnie, siadając za Nedią i ciągnąc ją lekko za kosmyk włosów. - Sięmasz, ruda? Wiesz, co do niego... też chciałbym wiedzieć. Nazywa się Dylan, chyba. - zachichotał. Mruknął jakieś "cześć" do wężowego.
- Tak, demonem, ale to nic nadzwyczajnego tutaj. Po prostu się dostosuj... Co z twoimi oczami? - zwrócił się znów do młodszego towarzysza, który aktualnie wyglądał, jakby wpadł do pralki na wirowanie, a potem czekała go jeszcze przejażdżka kolejką górską.

Wziął głęboki wdech. I jeszcze jeden. Tylko spokojnie... to jeszcze nie jest coś ze złota i srebra. Z naciskiem na srebra...
- Dylan Keith. - mruknął, siadając na najbliższe mu miejsce. Zbladł nawet jeszcze bardziej, o ile to możliwe. Mieszkając na ulicy nie miał kontaktu z niczym "bogatym", więc teraz przeżył wewnętrzny szok. Przyzwyczai się...
- Coś dzieje się z moimi oczami? Mam zeza? - zapytał, faktycznie zezując oczami tak, jakby chciał sam sobie w nie spojrzeć.

Carolinee - 10-07-2012 21:11:46

Riwena napisał:

Rozglądnęła po samolocie. Nie było tam co prawda zbyt wiele osób, ale wystarczająco, by faza jąkania powróciła.
-  Może-że tu  - zaproponowała wskazując na miejsca przed dwójką osób.
Nie patrzyła kto siedzi za ich potencjalnymi fotelami, ale może Alice nie jest takim odludkiem i ich zna, może nawet się z nimi przyjaźni. W ogóle ucieszyła się, że podróży nie spędzi z kimś całkiem obcym. To dodało jej otuchy, więc powiedziała z lekkim uśmiechem:
-  Siadam przy oknie, zgoda?

Lubiła siadać przy oknie i oglądać widoki, jednak tym razem odpuściła.
- Jasne, siadaj. - powiedziała, bardziej zainteresowana osobami, które miały siedzieć za nimi. Był wśród nich blondynek. I ten inkub, którego kojarzyła z ubiegłego roku. Prychnęła zdegustowana i zajęła miejsce obok koleżanki, układając sobie Doris na kolanach. Kotka poruszyła się niespokojnie, wyraźnie niezadowolona ze zmiany położenia. Nadal jednak nie spuszczała wzroku z radośnie gadającej grupy. Co jak co, ale słuch miała dobry. Zerknęła na Alouette. Znów wyglądała na wystraszoną tą całą sytuacją. Ale to było całkiem słodkie.
Cóż, teraz czekała ich co najmniej dwugodzinna podróż, coś wypadałoby robić. Nuda nie wchodziła w grę. Tylko co by tu...? Westchnęła zrezygnowana opierając się o siedzenie. Pozostaje jej chyba tylko integracja z resztą uczniów. Dobre i to.

Risu - 10-07-2012 21:15:52

Cherish napisał:

Wziął głęboki wdech. I jeszcze jeden. Tylko spokojnie... to jeszcze nie jest coś ze złota i srebra. Z naciskiem na srebra...
- Dylan Keith. - mruknął, siadając na najbliższe mu miejsce. Zbladł nawet jeszcze bardziej, o ile to możliwe. Mieszkając na ulicy nie miał kontaktu z niczym "bogatym", więc teraz przeżył wewnętrzny szok. Przyzwyczai się...
- Coś dzieje się z moimi oczami? Mam zeza? - zapytał, faktycznie zezując oczami tak, jakby chciał sam sobie w nie spojrzeć.

- Tak się rozglądasz, że faktycznie teraz go masz. Chociaż miałem na myśli raczej ich kolor. - mruknął. Wszyscy zdawali się wiedzieć, jakiej rasy jest ten tu obok zezujący, poza nim samym i jego towarzyszem podróży. No, mogliby im powiedzieć, no! Bezczelność. Prychnął głośno. Zaraz zaczął jednak bawić się srebrnym wisiorkiem doczepionym do jego spodni. Zarzucił nogi na oparcie siedzenia lisiej znajomej, przybierając niewinny wyraz twarzy.

Cherish - 10-07-2012 21:20:03

Risu napisał:

Cherish napisał:

Wziął głęboki wdech. I jeszcze jeden. Tylko spokojnie... to jeszcze nie jest coś ze złota i srebra. Z naciskiem na srebra...
- Dylan Keith. - mruknął, siadając na najbliższe mu miejsce. Zbladł nawet jeszcze bardziej, o ile to możliwe. Mieszkając na ulicy nie miał kontaktu z niczym "bogatym", więc teraz przeżył wewnętrzny szok. Przyzwyczai się...
- Coś dzieje się z moimi oczami? Mam zeza? - zapytał, faktycznie zezując oczami tak, jakby chciał sam sobie w nie spojrzeć.

- Tak się rozglądasz, że faktycznie teraz go masz. Chociaż miałem na myśli raczej ich kolor. - mruknął. Wszyscy zdawali się wiedzieć, jakiej rasy jest ten tu obok zezujący, poza nim samym i jego towarzyszem podróży. No, mogliby im powiedzieć, no! Bezczelność. Prychnął głośno. Zaraz zaczął jednak bawić się srebrnym wisiorkiem doczepionym do jego spodni. Zarzucił nogi na oparcie siedzenia lisiej znajomej, przybierając niewinny wyraz twarzy.

Zdjął swoje okularki i przejrzał się w nich - oczy na powrót zrobiły się zielone. Przechylił głowę i wzruszył ramionami.
- Zieleń jak zieleń. - stwierdził. Założył szkiełka i znów przeniósł wzrok na długi ogon naga. Był taki... taki błyszczący, z daleka tak gładki... Zdaniem Dylana był bardzo piękny i nawet on, za żadne skarby nie zakrył go nawet najpiękniejszym z materiałów.
  Pogłaskał kociaka siedzącego mu na ramieniu. Futrzak otworzył jedno niebieskie ślepko, potem drugie. Rozejrzał się i zeskoczył na kolana właściciela, przeciągając się tam.
Oho, leń zauważył, że jest bezpieczny... pomyślał blondyn.

Riwena - 10-07-2012 21:24:01

Carolinee napisał:

Lubiła siadać przy oknie i oglądać widoki, jednak tym razem odpuściła.
- Jasne, siadaj. - powiedziała, bardziej zainteresowana osobami, które miały siedzieć za nimi. Był wśród nich blondynek. I ten inkub, którego kojarzyła z ubiegłego roku. Prychnęła zdegustowana i zajęła miejsce obok koleżanki, układając sobie Doris na kolanach. Kotka poruszyła się niespokojnie, wyraźnie niezadowolona ze zmiany położenia. Nadal jednak nie spuszczała wzroku z radośnie gadającej grupy. Co jak co, ale słuch miała dobry. Zerknęła na Alouette. Znów wyglądała na wystraszoną tą całą sytuacją. Ale to było całkiem słodkie.
Cóż, teraz czekała ich co najmniej dwugodzinna podróż, coś wypadałoby robić. Nuda nie wchodziła w grę. Tylko co by tu...? Westchnęła zrezygnowana opierając się o siedzenie. Pozostaje jej chyba tylko integracja z resztą uczniów. Dobre i to.

Dopiero kiedy usiadła zauważyła, że Alice ma kota. Całkiem ładnego i z dwukolorowymi oczami.
- Śliczny kotek - powiedziała niczym kilkuletnie dziecko, po czym oparła twarz na szybie.
Kulturalnie byłoby by podtrzymać rozmowę, ale głowa wydawała się zbyt ciężka, po kilku nieprzespanych nocach - ze stresu rzecz jasna. Zależało jej na miejscu koło okna, ponieważ w ten sposób mogła wygodnie się ułożyć.  Po chwili odwróciła się lekko i spojrzała na współpasażerkę, która chyba nie była obrażona o brak uwagi, a wyglądało jakby słuchała osób za nimi. Powracając do swojej poprzedniej pozycji, postanowiła zasypiając zrobić to samo, by lepiej poznać uczniów akademii.

Carolinee - 10-07-2012 21:58:37

Riwena napisał:

Dopiero kiedy usiadła zauważyła, że Alice ma kota. Całkiem ładnego i z dwukolorowymi oczami.
- Śliczny kotek - powiedziała niczym kilkuletnie dziecko, po czym oparła twarz na szybie.
Kulturalnie byłoby by podtrzymać rozmowę, ale głowa wydawała się zbyt ciężka, po kilku nieprzespanych nocach - ze stresu rzecz jasna. Zależało jej na miejscu koło okna, ponieważ w ten sposób mogła wygodnie się ułożyć.  Po chwili odwróciła się lekko i spojrzała na współpasażerkę, która chyba nie była obrażona o brak uwagi, a wyglądało jakby słuchała osób za nimi. Powracając do swojej poprzedniej pozycji, postanowiła zasypiając zrobić to samo, by lepiej poznać uczniów akademii.

- Doris się zwie. - powiedziała, patrząc na nią z zaciekawieniem. Wydawała się zmęczona. - Lecz śliczna jest tylko wtedy, gdy śpi. - dodała z rozbawieniem mrużąc oczy.  Jakby w odpowiedzi na te słowa, kotka otworzyła oczy i popatrzyła na swoją panią niezadowolona. Alice westchnęła i pogłaskała ją po futerku w nadziei, że jednak zmieni swoje plany. Ta jednak nie miała najlepszego nastroju, gdyż prychnęła i zeskoczyła z kolan dziewczyny postanawiając uciąć sobie drzemkę na podłodze. Niezbyt dobry pomysł. Ale jak kto woli.
Alice wzruszyła ramionami i właśnie w tej chwili przypomniała sobie o szkicowniku, który zabrała ze sobą. Czemu by nie? Sięgnęła do swojej torby, wyjmując z niej zeszyt o formacie A4, ołówek i gumkę.
Właściwie to nawet nie wiedziała od kiedy rysuje. Niezbyt wiele pamiętała z czasów, gdy jeszcze mieszkała z rodzicami. A może nie chciała pamiętać. Między kartkami tego szkicownika znajdowały się jej wspomnienia. Kiedy chciała do nich powrócić, wystarczyło go otworzyć i znów się zatracić... Nie. To było dawno. Liczy się to, co jest tu i teraz.
A jeżeli mowa o teraźniejszości, właśnie zauważyła, że jej młodsza koleżanka siedziała oparta o szybę, a jej oczy były przymknięte. Powróciła do przerwanej wcześniej czynności zaczynając szkicować zarys czegoś... Jeszcze nie wiedziała czego. Wyszeptała coś do siebie i przycisnęła ołówek mocniej do kartki.

Cherish - 10-07-2012 21:58:46

Kociak po przeciągnięciu się, rozejrzał po samolocie. Prychnął parę razy na jakieś niepodobające mu się szczegóły i miauknął. W końcu jego niebieskie oczy trafiły na Mesha, a to spowodowało, że zaczął prychać, syczeć i przeraźliwie miauczeć.
- Ej, ej.... Baronie von Beep~ - blondyn przygarnął zwierzaka do siebie. - Ćśśś... cicho! Ja wiem, że to zły, be i w ogóle paskudny demon - jego głos przesycony był jakimś niedowierzaniem, że w ogóle mówi to, co mówi - Ale one nie jedzą... - zamilkł nagle. Nastała chwila ciszy. Spojrzał ostrożnie na białowłosego.
- Jadasz koty?

Riwena - 10-07-2012 22:14:37

Carolinee napisał:

- Doris się zwie. - powiedziała, patrząc na nią z zaciekawieniem. Wydawała się zmęczona. - Lecz śliczna jest tylko wtedy, gdy śpi. - dodała z rozbawieniem mrużąc oczy.  Jakby w odpowiedzi na te słowa, kotka otworzyła oczy i popatrzyła na swoją panią niezadowolona. Alice westchnęła i pogłaskała ją po futerku w nadziei, że jednak zmieni swoje plany. Ta jednak nie miała najlepszego nastroju, gdyż prychnęła i zeskoczyła z kolan dziewczyny postanawiając uciąć sobie drzemkę na podłodze. Niezbyt dobry pomysł. Ale jak kto woli.
Alice wzruszyła ramionami i właśnie w tej chwili przypomniała sobie o szkicowniku, który zabrała ze sobą. Czemu by nie? Sięgnęła do swojej torby, wyjmując z niej zeszyt o formacie A4, ołówek i gumkę.
Właściwie to nawet nie wiedziała od kiedy rysuje. Niezbyt wiele pamiętała z czasów, gdy jeszcze mieszkała z rodzicami. A może nie chciała pamiętać. Między kartkami tego szkicownika znajdowały się jej wspomnienia. Kiedy chciała do nich powrócić, wystarczyło go otworzyć i znów się zatracić... Nie. To było dawno. Liczy się to, co jest tu i teraz.
A jeżeli mowa o teraźniejszości, właśnie zauważyła, że jej młodsza koleżanka siedziała oparta o szybę, a jej oczy były przymknięte. Powróciła do przerwanej wcześniej czynności zaczynając szkicować zarys czegoś... Jeszcze nie wiedziała czego. Wyszeptała coś do siebie i przycisnęła ołówek mocniej do kartki.

Wsłuchiwała się w dźwięk, który jak mniemała, wydawał ołówek razem z kartką papieru. On i rozmowy innych osób wydawały się jej wręcz kołysanką. Uśmiechała się czasem, słysząc żarty współpasażerów, ale z zamkniętymi oczami.
- Ciekawe co rysuje Alice? - pomyślała, jednak wstrzymała się z pytaniem.
Nie ośmieliła się także poprosić o obudzenie, kiedy dolecą.
- Może akurat nie będę mieć pecha? - Głowa opadła jej już całkiem bezwładnie.

UmiUmi - 10-07-2012 22:18:20

- O, ludzie... No może nie całkiem ludzie, ale ludzie- powiedziała gdy weszła na pokład samolotu. Wiedziała jak to brzmi, ale cóż...
Odnalazła miejsce i usiadła. Nie mogła się doczekać pierwszego dnia w nowej szkole. To było tak ekscytujące, że aż musiała wyjąć swój pamiętnik. Nie był to taki zwyczajny pamiętnik, wpisy w nim były w formie rysunków. Normalnie nazywa się to szkicownikiem, ale ona rysowała w nim wszystko co jej się przydarzyło.
- Samolot...- westchnęła. -  Nigdy wcześniej nie rysowałam samolotu- posmutniała i podrapała się po głowie. - Wiem!- krzyknęła radośnie. - Po prostu narysuję jak lecę, może dodam skrzydła! Ale nie takie jak ma samolot, takie anielskie- wspaniały pomysł, pomyślała i zabrała się do rysowania.

Carolinee - 10-07-2012 22:33:10

Riwena napisał:

Wsłuchiwała się w dźwięk, który jak mniemała, wydawał ołówek razem z kartką papieru. On i rozmowy innych osób wydawały się jej wręcz kołysanką. Uśmiechała się czasem, słysząc żarty współpasażerów, ale z zamkniętymi oczami.
-  Ciekawe co rysuje Alice?  - pomyślała, jednak wstrzymała się z pytaniem.
Nie ośmieliła się także poprosić o obudzenie, kiedy dolecą.
-  Może akurat nie będę mieć pecha?  - Głowa opadła jej już całkiem bezwładnie.

Rysowany przez nią szkic zaczął nabierać kształtów... ludzkich? Nie była tego do końca pewna. Westchnęła ponownie i oparła policzek o dłoń, nasłuchując. Blondynek i inkub prowadzili jakąś iście interesującą konwersację, a o reszcie słuch zaginął. Wydawało się, że jej towarzyszka już zasnęła, lecz ona nie miała na to najmniejszej ochoty. Właściwie to uważała, że sen jest zbyteczny. Na co on komu skoro można robić tyle pożytecznych rzeczy? Tak, jako sukub miała bardzo dużo do roboty. Chociaż musiała przyznać, że czasem była trochę zbyt miękka. Jednak nie przeszkadzało jej to w łamaniu kolejnych serc.
Rozejrzała się wokół zaciekawiona, zauważając blondynka, którego widziała na lotnisku. Na jego kolanach siedziało małe, futrzaste zwierzątko. Zmrużyła oczy. Lubiła koty, nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło ją do psów. Koty natomiast były pełne gracji, dumne. Oh, tak. Duma i gracja.
Przyjrzała się uważniej zwierzęciu zarówno jak i jego właścicielowi. Uśmiechnęła się lekko i zadała pytanie:
- Jak się nazywa? - spojrzała zaciekawiona na twarz swojego potencjalnego rozmówcy.
Wyglądało na to, że tylko on jest tu w miarę przytomny. Przechyliła głowę w bok, mierząc go wzrokiem.

Risu - 10-07-2012 22:58:40

Cherish napisał:

Kociak po przeciągnięciu się, rozejrzał po samolocie. Prychnął parę razy na jakieś niepodobające mu się szczegóły i miauknął. W końcu jego niebieskie oczy trafiły na Mesha, a to spowodowało, że zaczął prychać, syczeć i przeraźliwie miauczeć.
- Ej, ej.... Baronie von Beep~ - blondyn przygarnął zwierzaka do siebie. - Ćśśś... cicho! Ja wiem, że to zły, be i w ogóle paskudny demon - jego głos przesycony był jakimś niedowierzaniem, że w ogóle mówi to, co mówi - Ale one nie jedzą... - zamilkł nagle. Nastała chwila ciszy. Spojrzał ostrożnie na białowłosego.
- Jadasz koty?

A mógłby przysiąc, że jego oczy błyskały złotem...
- Baron von Beep? Serio? - mruknął z niedowierzaniem. - Człowieku, co ty brałeś, nazywając tego biednego futrzaka? - wyciągnął dłoń, leniwie muskając palcami miejsce za uchem kota. Po drodze załapał paskudną, drobną szramę, ale niespecjalnie się tym przejął.
- Dlaczego zaraz "paskudny"? Pryszcz mi wyskoczył, czy jak? - zmrużył oczy. - Niektóre demony jedzą koty. Ludzie zresztą też. Jednak ja się do nich nie zaliczam. Dbam o formę. - napuszył się trochę, co wyglądało dość komicznie, bo przypominał w obecnej pozycji literę V.

Cherish - 10-07-2012 23:04:08

Risu napisał:

A mógłby przysiąc, że jego oczy błyskały złotem...
- Baron von Beep? Serio? - mruknął z niedowierzaniem. - Człowieku, co ty brałeś, nazywając tego biednego futrzaka? - wyciągnął dłoń, leniwie muskając palcami miejsce za uchem kota. Po drodze załapał paskudną, drobną szramę, ale niespecjalnie się tym przejął.
- Dlaczego zaraz "paskudny"? Pryszcz mi wyskoczył, czy jak? - zmrużył oczy. - Niektóre demony jedzą koty. Ludzie zresztą też. Jednak ja się do nich nie zaliczam. Dbam o formę. - napuszył się trochę, co wyglądało dość komicznie, bo przypominał w obecnej pozycji literę V.

Zerknął na pytającą go dziewczynę i uśmiechnął się szeroko, pokazując kiełki w uzębieniu.
- To Baron von Beep! - Zaśmiał się.
  Zwrócił wzrok z powrotem na demona.
- Masz coś, do Barona? Przecież on wygląda jak Baron von Beep! No patrz. - Podniósł kociaka, przybliżając go trochę do chłopaka, ale tak, żeby zwierzak go nie podrapał. Na szczęście futrzak z męczeńską miną nawet nie próbował już tego robić. - Fooormę? - zapytał powoli, lustrując białowłosego, gdy znów tulił czarną kulkę. - Skoro tak twierdzisz...

Risu - 10-07-2012 23:13:05

Cherish napisał:

Zerknął na pytającą go dziewczynę i uśmiechnął się szeroko, pokazując kiełki w uzębieniu.
- To Baron von Beep! - Zaśmiał się.
  Zwrócił wzrok z powrotem na demona.
- Masz coś, do Barona? Przecież on wygląda jak Baron von Beep! No patrz. - Podniósł kociaka, przybliżając go trochę do chłopaka, ale tak, żeby zwierzak go nie podrapał. Na szczęście futrzak z męczeńską miną nawet nie próbował już tego robić. - Fooormę? - zapytał powoli, lustrując białowłosego, gdy znów tulił czarną kulkę. - Skoro tak twierdzisz...

- Nawet nie wiesz, jak współczuję mu takiego imienia... - westchnął zrezygnowany. Wrócił do drapania zwierzaka pod bródką.
- Sugerujesz, że jestem tłusty? - warknął, mrużąc gniewnie oczy. To był jeden z jego czulszych punktów. Miał wręcz obsesję dotyczącą swojego wyglądu. Mało brakowało, a potężnie poturbowałby dzieciaka. Syknął tylko głośno i odwrócił się do niego plecami, wpatrując w krajobraz przepływający za oknem. Widok puchatych chmurek troszkę go uspokoił, ale jego wzrok wciąż ciskał kącikami oczu małe pioruny w stronę zielonookiego.

Cherish - 10-07-2012 23:19:41

Risu napisał:

- Nawet nie wiesz, jak współczuję mu takiego imienia... - westchnął zrezygnowany. Wrócił do drapania zwierzaka pod bródką.
- Sugerujesz, że jestem tłusty? - warknął, mrużąc gniewnie oczy. To był jeden z jego czulszych punktów. Miał wręcz obsesję dotyczącą swojego wyglądu. Mało brakowało, a potężnie poturbowałby dzieciaka. Syknął tylko głośno i odwrócił się do niego plecami, wpatrując w krajobraz przepływający za oknem. Widok puchatych chmurek troszkę go uspokoił, ale jego wzrok wciąż ciskał kącikami oczu małe pioruny w stronę zielonookiego.

Prychnął.
- Baron jest dumny ze swojego imienia. - Odwrócił głowę, również obrażony. - Poza tym, sugerowałem, że masz na sobie za dużo ubrań, więc tego nie stwierdzę - przewrócił oczami, ściskając kociaka.
  Futrzak raczej nie był zadowolony ze swojego położenia. Wyrwał się, po czym ułożył na wolnym siedzeniu obok.
- I ty przeciwko mnie? - Dylan zrobił płaczliwą minę. Zdjął gogle - pokazując, że jego oczy ZNÓW były złote i chwilę potem założył inne - z limetkowymi szkłami i oliwkową oprawką.- Przebrałbym się... - westchnął, wiedząc, że nie może tego teraz zrobić.

Risu - 10-07-2012 23:30:53

Cherish napisał:

Prychnął.
- Baron jest dumny ze swojego imienia. - Odwrócił głowę, również obrażony. - Poza tym, sugerowałem, że masz na sobie za dużo ubrań, więc tego nie stwierdzę - przewrócił oczami, ściskając kociaka.
  Futrzak raczej nie był zadowolony ze swojego położenia. Wyrwał się, po czym ułożył na wolnym siedzeniu obok.
- I ty przeciwko mnie? - Dylan zrobił płaczliwą minę. Zdjął gogle - pokazując, że jego oczy ZNÓW były złote i chwilę potem założył inne - z limetkowymi szkłami i oliwkową oprawką.- Przebrałbym się... - westchnął, wiedząc, że nie może tego teraz zrobić.

- Och, a więc sugerujesz, że wolałbyś zobaczyć mnie nago! - przyklasnął temu pomysłowi, ściągając z siebie za dużą koszulkę ze szkarłatnym, płonącym pentagramem przytrzymywanym przez tracącego siły anioła. - Ciepło tu. Na wyspie bywa czasem gorzej. - wyjaśnił, upychając t-shirt do jednej z walizek.
- Nie marudź, możesz to zrobić w szkole. Albo tutaj, jeśli się nie wstydzisz. Chociaż jako kotu, raczej nie polecam.

Cherish - 10-07-2012 23:34:26

Risu napisał:

- Och, a więc sugerujesz, że wolałbyś zobaczyć mnie nago! - przyklasnął temu pomysłowi, ściągając z siebie za dużą koszulkę ze szkarłatnym, płonącym pentagramem przytrzymywanym przez tracącego siły anioła. - Ciepło tu. Na wyspie bywa czasem gorzej. - wyjaśnił, upychając t-shirt do jednej z walizek.
- Nie marudź, możesz to zrobić w szkole. Albo tutaj, jeśli się nie wstydzisz. Chociaż jako kotu, raczej nie polecam.

Zrobił minę, która mówiła wyraźnie "wut?".
- Ee... nie... nie o to mi... chodziło. - zlustrował go uważnie jeszcze raz, pochylając głowę tak, żeby spojrzeć nad goglami. Przechylił głowę i chwilę potem pokręcił nią gwałtownie.
- Dlaczego cały czas nazywasz mnie "kotem"? Nie zakładałem jeszcze kociego stroju... - mruknął. W końcu... on nigdy nie był wcześniej w szkole. Tak naprawdę pierwszy raz wybiera się do takiego miejsca i zupełnie nie rozumie tego, co mówią "doświadczone" osoby.

Carolinee - 10-07-2012 23:34:34

Cherish napisał:

Zerknął na pytającą go dziewczynę i uśmiechnął się szeroko, pokazując kiełki w uzębieniu.
- To Baron von Beep! - Zaśmiał się.
  Zwrócił wzrok z powrotem na demona.
- Masz coś, do Barona? Przecież on wygląda jak Baron von Beep! No patrz.  - Podniósł kociaka, przybliżając go trochę do chłopaka, ale tak, żeby zwierzak go nie podrapał. Na szczęście futrzak z męczeńską miną nawet nie próbował już tego robić. - Fooormę? - zapytał powoli, lustrując białowłosego, gdy znów tulił czarną kulkę. - Skoro tak twierdzisz...

- Kto mógł skrzywdzić to biedne zwierzątko takim imieniem?... - rzuciła, jednak na tyle cicho, aby wydawało się, że powiedziała to do siebie.
Ożywiła się od razu. Kochała kły. A co za tym idzie, ugryzienia. Taak. Bardzo to lubiła. Chociaż takie zabawy z reguły zachowuje się na trochę dłuższą znajomość.
Zaśmiała się cicho słysząc tę wymianę zdań. Przewrażliwiony na punkcie wyglądu, co? Sama nie miała z tym żadnego problemu. Cóż, schlebiało jej to, że niemal wszyscy ulegali jej urokowi. Jeżeli oczywiście chciała go używać.
Hmm~? Czyżby blondynek coś sugerował? Ah, co jak co, ale takie rzeczy potrafiła wyłapać. Przyjrzała się mu bacznie.
- Oczywiście. Nie mamy nic przeciwko. - zawtórowała chłopakowi unosząc z rozbawieniem brew.

Risu - 10-07-2012 23:45:29

Cherish napisał:

Zrobił minę, która mówiła wyraźnie "wut?".
- Ee... nie... nie o to mi... chodziło. - zlustrował go uważnie jeszcze raz, pochylając głowę tak, żeby spojrzeć nad goglami. Przechylił głowę i chwilę potem pokręcił nią gwałtownie.
- Dlaczego cały czas nazywasz mnie "kotem"? Nie zakładałem jeszcze kociego stroju... - mruknął. W końcu... on nigdy nie był wcześniej w szkole. Tak naprawdę pierwszy raz wybiera się do takiego miejsca i zupełnie nie rozumie tego, co mówią "doświadczone" osoby.

- Bujać to my, ale nie nas, drobinko. - rzucił wesoło, zakładając nogę na nogę. A to, że był inkubem, wcale nie wykluczało tego, że mógł przytyć. Wolał nie ryzykować.
- No... nie było cię tu wcześniej. Wnioskuję, że jesteś pierwszoroczniakiem. Takich nazywamy tu kotami. I odbywa się proces kocenia ich. Masz, chłopie, przerąbane, bo ja w tamtym roku musiałem popylać w kiecce. - uśmiechnął się jadowicie słodko, błyskając nieznacznie wydłużonymi kłami. Niech się boi, a co!

Cherish - 10-07-2012 23:51:37

Risu napisał:

- Bujać to my, ale nie nas, drobinko. - rzucił wesoło, zakładając nogę na nogę. A to, że był inkubem, wcale nie wykluczało tego, że mógł przytyć. Wolał nie ryzykować.
- No... nie było cię tu wcześniej. Wnioskuję, że jesteś pierwszoroczniakiem. Takich nazywamy tu kotami. I odbywa się proces kocenia ich. Masz, chłopie, przerąbane, bo ja w tamtym roku musiałem popylać w kiecce. - uśmiechnął się jadowicie słodko, błyskając nieznacznie wydłużonymi kłami. Niech się boi, a co!

Znów prychnął i przewrócił oczami, wyciągając się wygodnie na krześle. Podciągnął na nie nogi i założył ręce za głowę.
- "Kot" to pierwszoroczny uczeń, hm? - zamyślił się i nagle zaśmiał.
- To urocze! Cały rok będę kotem. Kocenie? To taka inicjacja? - Wciąż uśmiechnięty patrzył na demona. - Czy ta sukienka była przynajmniej ładna? - zapytał, zupełnie nie zrażony.

Risu - 10-07-2012 23:57:16

Cherish napisał:

Znów prychnął i przewrócił oczami, wyciągając się wygodnie na krześle. Podciągnął na nie nogi i założył ręce za głowę.
- "Kot" to pierwszoroczny uczeń, hm? - zamyślił się i nagle zaśmiał.
- To urocze! Cały rok będę kotem. Kocenie? To taka inicjacja? - Wciąż uśmiechnięty patrzył na demona. - Czy ta sukienka była przynajmniej ładna? - zapytał, zupełnie nie zrażony.

- Jesteś może masochistą? Albo chociaż chory na głowę? - parsknął z niedowierzaniem. Co za przypadek...
- Tja, kot to uczeń pierwszej klasy. Ile razy jeszcze mam ci to powtórzyć żeby dotarło? - przewrócił oczami. - Średnio urocze, przez cały rok starsze klasy ci dokuczają i starają się obrzydzić życie w szkole, jak się tylko da. Kocenie to rodzaj inicjacji, ale jak już wspomniałem, zbyt przyjemne to na ogół nie jest. Gwoli ścisłości, to była spódnica. A czy ładna, trudno powiedzieć, bo ładnemu we wszystkim ładnie. - zakończył swój wywód, teatralnie zarzucając włosami do tyłu.

Carolinee - 11-07-2012 00:00:12

Muah... Zaśmiała się cicho przypominając sobie ubiegły rok. To była przednia zabawa, doprawdy.
A Mesh w kiecce... Do tej pory doskonale pamiętała ten moment.
- Aj, kotku... - westchnęła ze zrezygnowaniem zerkając na chłopaka. Wątpiła, by na dłuższą metę spodobałoby mu się to. No ale, jeżeli lubił takie rzeczy, to już inna sprawa...
- Ktoś tu ma wysokie poczucie własnej wartości. - dodała szczerze rozbawiona, zerkając na zarzucającego czupryną inkuba.

Cherish - 11-07-2012 00:05:12

Risu napisał:

- Jesteś może masochistą? Albo chociaż chory na głowę? - parsknął z niedowierzaniem. Co za przypadek...
- Tja, kot to uczeń pierwszej klasy. Ile razy jeszcze mam ci to powtórzyć żeby dotarło? - przewrócił oczami. - Średnio urocze, przez cały rok starsze klasy ci dokuczają i starają się obrzydzić życie w szkole, jak się tylko da. Kocenie to rodzaj inicjacji, ale jak już wspomniałem, zbyt przyjemne to na ogół nie jest. Gwoli ścisłości, to była spódnica. A czy ładna, trudno powiedzieć, bo ładnemu we wszystkim ładnie. - zakończył swój wywód, teatralnie zarzucając włosami do tyłu.

Zaczął się śmiać.
- Dlaczego masochistą? Chory tak... może troszkę. Ale obrzydzanie życia w szkole? Przez ostatnie osiem lat próbowano mi obrzydzić całe życie! I się nie dałem, także więc... - odgarnął grzywkę na bok i przymrużył oczy.
- Nie dam się. Przeżyję tutaj tak długo, aż się nie znudzę~ - przeciągnął się.- Naprawdę jesteś aż takim narcyzem? Hum... chociaż... brzydki w zasadzie nie jesteś.
  Siadł nagle prosto, wyjmując z wewnętrznej kieszeni bluzy ledwie trzycentymetrowy, stary ołówek i mały szkicownik.
- Mogę zaprojektować Ci ubranie - mruknął bardziej do siebie, ponieważ od razu zaczął coś kreślić na białej kartce.

Risu - 11-07-2012 00:12:58

Cherish napisał:

Zaczął się śmiać.
- Dlaczego masochistą? Chory tak... może troszkę. Ale obrzydzanie życia w szkole? Przez ostatnie osiem lat próbowano mi obrzydzić całe życie! I się nie dałem, także więc... - odgarnął grzywkę na bok i przymrużył oczy.
- Nie dam się. Przeżyję tutaj tak długo, aż się nie znudzę~ - przeciągnął się.- Naprawdę jesteś aż takim narcyzem? Hum... chociaż... brzydki w zasadzie nie jesteś.
  Siadł nagle prosto, wyjmując z wewnętrznej kieszeni bluzy ledwie trzycentymetrowy, stary ołówek i mały szkicownik.
- Mogę zaprojektować Ci ubranie - mruknął bardziej do siebie, ponieważ od razu zaczął coś kreślić na białej kartce.

- Ćśśś! - syknął w stronę dziewczyny, jednak z uśmiechem na ustach. Po chwili jednak znów skierował się w stronę towarzysza.
- Ano widzisz, trzeba być co najmniej masochistą, żeby lubić kocenie. To nie łażenie kilka dni w kocich uszkach. Chociaż zależy jeszcze na kogo trafisz. Nie zamierzam cię oszczędzać. - nachylił się nad nim, wyginając dziwacznie, i liznął jego policzek.
- Aż takim? Pfi, jeszcze większym! Hm... dzięki. - wyszczerzył się. Zerknął nad niego spod ukosa, wzruszając tylko ramionami.

Cherish - 11-07-2012 00:17:10

Risu napisał:

- Ćśśś! - syknął w stronę dziewczyny, jednak z uśmiechem na ustach. Po chwili jednak znów skierował się w stronę towarzysza.
- Ano widzisz, trzeba być co najmniej masochistą, żeby lubić kocenie. To nie łażenie kilka dni w kocich uszkach. Chociaż zależy jeszcze na kogo trafisz. Nie zamierzam cię oszczędzać. - nachylił się nad nim, wyginając dziwacznie, i liznął jego policzek.
- Aż takim? Pfi, jeszcze większym! Hm... dzięki. - wyszczerzył się. Zerknął nad niego spod ukosa, wzruszając tylko ramionami.

Zamarł w bezruchu, czując liźnięcie. Powoli, z ukosa spojrzał na białowłosego. I w ten sposób siedział dobre trzy minutki. Potem otworzył usta. Zamknął. Przełknął głośno ślinę.
- Ej... ale ty nie jesteś chyba tym... no... jak to było... męską wersją sukuba, co? - zadał to pytanie cicho, niepewnie. I z wielką nadzieją w głosie.

Carolinee - 11-07-2012 00:19:40

Zmarszczyła brwi przyglądając się tej scenie z rozbawieniem.
- W takim razie najszczersze wyrazy współczucia. - rzuciła do młodszego chłopaka z uśmiechem. - Jestem pewna, że Mesh byłby w stanie wymyślić coś naprawdę... Cóż. Może sam się przekonasz co to będzie. - dodała, krzywiąc się. Chociaż w sumie kocenie było niezłą zabawą, więc czemu by się nie przyłączyć? Na jej twarz wstąpił tajemniczy uśmiech.
Huh? Czyżby blondynek był bardziej domyślny niż jej się zdawało? A to ci niespodzianka. Lecz nie zamierzała niczego mówić.

Risu - 11-07-2012 00:30:30

Cherish napisał:

Zamarł w bezruchu, czując liźnięcie. Powoli, z ukosa spojrzał na białowłosego. I w ten sposób siedział dobre trzy minutki. Potem otworzył usta. Zamknął. Przełknął głośno ślinę.
- Ej... ale ty nie jesteś chyba tym... no... jak to było... męską wersją sukuba, co? - zadał to pytanie cicho, niepewnie. I z wielką nadzieją w głosie.

Zachichotał cicho. Pocieszny, zaprawdę, pocieszny~!
- Masz na myśli inkuba? Och, jestem. A ta śliczna, tam... - wskazał na Alice dłonią i mrugnął do niej porozumiewawczo - ...jest sukubem we własnej osobie. Witamy w piekle. - zniżył głos do szeptu, po czym zaśmiał się głośno jak psychicznie upośledzony na umyśle szalony naukowiec.

Cherish - 11-07-2012 00:36:06

Risu napisał:

Zachichotał cicho. Pocieszny, zaprawdę, pocieszny~!
- Masz na myśli inkuba? Och, jestem. A ta śliczna, tam... - wskazał na Alice dłonią i mrugnął do niej porozumiewawczo - ...jest sukubem we własnej osobie. Witamy w piekle. - zniżył głos do szeptu, po czym zaśmiał się głośno jak psychicznie upośledzony na umyśle szalony naukowiec.

Siedział bezruchu znowu parę minut. Tym razem z szeroko otwartymi oczami oraz rozchylonymi ustami.
- Przyjaciele... - mruknął cichutko. - Najwyraźniej trafiłem do dziwnego miejsca... - dokończył.
  Wziął głęboki wdech.
- Dajcie mi chwilę.. - wziął jeszcze jeden wdech... i krzyknął bardzo głośno, podwyższając głos o parę tonów. Chwilę potem naciągnął kaptur na twarz i przesiadł się o jedno siedzenie dalej.
- Okay... a teraz... powiedz błagam, że jesteś heteroseksualny... błagaaaam - jęknął z nadzieją w głosie, jeszcze większą niż wcześniej.

Carolinee - 11-07-2012 00:42:55

- Ah, Piekło. Szczerze, nie tęsknię. Tu jest znacznie lepiej... - odparła, przeciągając się niczym kot. Zerknęła na inkuba pobłażliwie. Jeżeli tak się bawimy, dopsz~. Zmierzyła wzrokiem blondyna. Nawet wyglądał na wystraszonego. Zawtórowała Meshowi, przymykając oczy. Cóż, może jednak nie będzie tak nudno jak się wydawało z samego początku...
- Koteczku, chyba jednak musimy cię rozczarować... - dodała, obserwując bacznie chłopaka. Wstała i powoli usiadła obok inkuba, nadal nie spuszczając wzroku z wystraszonego Dylana. Sprawiało jej to niemal nieprzyzwoitą przyjemność... Taka natura.

Risu - 11-07-2012 00:52:32

Cherish napisał:

Siedział bezruchu znowu parę minut. Tym razem z szeroko otwartymi oczami oraz rozchylonymi ustami.
- Przyjaciele... - mruknął cichutko. - Najwyraźniej trafiłem do dziwnego miejsca... - dokończył.
  Wziął głęboki wdech.
- Dajcie mi chwilę.. - wziął jeszcze jeden wdech... i krzyknął bardzo głośno, podwyższając głos o parę tonów. Chwilę potem naciągnął kaptur na twarz i przesiadł się o jedno siedzenie dalej.
- Okay... a teraz... powiedz błagam, że jesteś heteroseksualny... błagaaaam - jęknął z nadzieją w głosie, jeszcze większą niż wcześniej.

Carolinee napisał:

- Ah, Piekło. Szczerze, nie tęsknię. Tu jest znacznie lepiej... - odparła, przeciągając się niczym kot. Zerknęła na inkuba pobłażliwie. Jeżeli tak się bawimy, dopsz~. Zmierzyła wzrokiem blondyna. Nawet wyglądał na wystraszonego. Zawtórowała Meshowi, przymykając oczy. Cóż, może jednak nie będzie tak nudno jak się wydawało z samego początku...
- Koteczku, chyba jednak musimy cię rozczarować... - dodała, obserwując bacznie chłopaka. Wstała i powoli usiadła obok inkuba, nadal nie spuszczając wzroku z wystraszonego Dylana. Sprawiało jej to niemal nieprzyzwoitą przyjemność... Taka natura.

- Bardzo dziwnego. - potaknął. - Wiesz, mamy tu syreny, wilkołaki, transwestytów i zboczeńców. Cudnie, nie~? - zamruczał cicho. Sam już przywykł.
- Nie drzyj ściery, idioto. - warknął na niego, marszcząc brwi. - Ja ci nic nie powiem, pfi!
Łaskawie pozwolił dziewczynie dosiąść się do siebie. Obserwował blondynka, który mógł trafić znacznie gorzej, niż na demonią dwójkę.

Cherish - 11-07-2012 00:56:32

Risu napisał:

- Bardzo dziwnego. - potaknął. - Wiesz, mamy tu syreny, wilkołaki, transwestytów i zboczeńców. Cudnie, nie~? - zamruczał cicho. Sam już przywykł.
- Nie drzyj ściery, idioto. - warknął na niego, marszcząc brwi. - Ja ci nic nie powiem, pfi!
Łaskawie pozwolił dziewczynie dosiąść się do siebie. Obserwował blondynka, który mógł trafić znacznie gorzej, niż na demonią dwójkę.

- Okay... okay... powiedzcie mi chociaż... tak szczerze... że jestem waszym zdaniem bardzo nieatrakcyjny i będę mógł żyć dalej w pełni spokoju o moją cnotę... - powiedział dość cicho, jednak jego mina wskazywała, że już się powoli uspokajał.
  Pogłaskał czarnego kociaka ostrożnie, żeby się trochę odprężyć. Ściągnął z powrotem kaptur, a potem gogle, żeby przetrzeć dłonią wciąż złote oczy. Za dużo stresu jak na całe życie.

Carolinee - 11-07-2012 01:23:12

Cherish napisał:

- Okay... okay... powiedzcie mi chociaż... tak szczerze... że jestem waszym zdaniem bardzo nieatrakcyjny i będę mógł żyć dalej w pełni spokoju o moją cnotę... - powiedział dość cicho, jednak jego mina wskazywała, że już się powoli uspokajał.
  Pogłaskał czarnego kociaka ostrożnie, żeby się trochę odprężyć. Ściągnął z powrotem kaptur, a potem gogle, żeby przetrzeć dłonią wciąż złote oczy. Za dużo stresu jak na całe życie.

- Hmm... - przechyliła głowę w bok przyglądając się mu. Doprawdy, słodki był. - Wiesz, nie.  Jednak nie, nie mogę. - Zamruczała cicho, przygryzając wargę. Zmierzyła go wzrokiem. Starał się uspokoić, jakby to miało cokolwiek dać. Prychnęła, przewracając oczami. Oparła się wygodnie o siedzenie zakładając nogę na nogę. Przecież nie chcemy obudzić całej reszty uczniów, prawda? Taka sytuacja byłaby... niewygodna. Tak.
Toteż wypadałoby zaczekać z takimi zabawami. Przynajmniej dopóki nie dotrą do swoich pokoi. Zaśmiała się. Wstała i podeszła do chłopaka, kucając przy nim.
- No przecież nic ci nie zrobię, kotku... - szepnęła mu do ucha. Przyjrzała mu się jeszcze raz z tak bliskiej odległości. Miał złote oczy. Uśmiechnęła się do siebie i rzekła: - Cóż, przynajmniej na razie. - dodała, oplatając sobie kosmyk jego włosów wokół palca. Taak. Lubiła to. Bardzo. Ale przecież nie zabrałaby całej zabawy Meshowi. Będą mieli naprawdę dużo czasu. Jeszcze raz się uśmiechnęła i pogłaskała go po policzku.
Po chwili już siedziała na pierwotnym miejscu, obok swojej towarzyszki. Powróciła do szkicowania w swoim zeszycie.
Częśc integracyjną ma już za sobą... A może raczej przed? Oh, tak. Definitywnie przed.

Riwena - 11-07-2012 08:24:44

Carolinee napisał:

- Hmm... - przechyliła głowę w bok przyglądając się mu. Doprawdy, słodki był. - Wiesz, nie.  Jednak nie, nie mogę. - Zamruczała cicho, przygryzając wargę. Zmierzyła go wzrokiem. Starał się uspokoić, jakby to miało cokolwiek dać. Prychnęła, przewracając oczami. Oparła się wygodnie o siedzenie zakładając nogę na nogę. Przecież nie chcemy obudzić całej reszty uczniów, prawda? Taka sytuacja byłaby... niewygodna. Tak.
Toteż wypadałoby zaczekać z takimi zabawami. Przynajmniej dopóki nie dotrą do swoich pokoi. Zaśmiała się. Wstała i podeszła do chłopaka, kucając przy nim.
- No przecież nic ci nie zrobię, kotku... - szepnęła mu do ucha. Przyjrzała mu się jeszcze raz z tak bliskiej odległości. Miał złote oczy. Uśmiechnęła się do siebie i rzekła: - Cóż, przynajmniej na razie. - dodała, oplatając sobie kosmyk jego włosów wokół palca. Taak. Lubiła to. Bardzo. Ale przecież nie zabrałaby całej zabawy Meshowi. Będą mieli naprawdę dużo czasu. Jeszcze raz się uśmiechnęła i pogłaskała go po policzku.
Po chwili już siedziała na pierwotnym miejscu, obok swojej towarzyszki. Powróciła do szkicowania w swoim zeszycie.
Częśc integracyjną ma już za sobą... A może raczej przed? Oh, tak. Definitywnie przed.

Szczerze mówiąc to nie zasnęła. Po pierwsze jej organizm, pomimo senności, niezbyt chciał rzucić się w objęcia Morfeusza, a po drugie podsłuchiwanie współpasażerów okazało się ciekawe, choć lekko przerażające jak dla niej. Okazało się, że dziewczyna, która wydawała się jej wręcz darem zesłanym z nieba, bywała w trochę mniej przyjemnych miejscach. Wtedy pożałowała, że jednak nie okazała się lekko sadystyczna i nie wzięła ze sobą jakiegoś futrzaka. Nawet królika babci, czyli najwredniejszego stworzenia na świecie, ale jakby nie patrzeć, mogłoby się to jej przydać.
- Macie tam jakiś las? - zapytała, gdy Alice powróciła na swoje miejsce - Z królicz... Z zającami?

Marqueree - 11-07-2012 08:27:02

Westchnęłam ciężko. Nie mam w zwyczaju spać po pojazdach, ale mój współ-pokojowiec... Nieco przesadzał. Alice i Mesh ze względu na rasowe podobieństwo często byli widywani razem. A ja postanowiłam być wredna.
- Mesh, mój kochany kolego z pokoju obok i Alice, droga koleżanko z ławki przed. - westchnęłam - Jak nie przestaniecie, to będziecie mieć bliskie spotkanie z moją prawdziwą formą. Wasze włosy tego nie przeżyją. - znam demony pożądania. Oj, ja znam. Jeno by o pieprzeniu myślały. A ja, jako dobra, starsza koleżanka, postanowiłam im poprzeszkadzać.
- Pomijając to. - Odwróciłam się do nich. - Kocenie obecnych klas trzecich było dość zabawne. Pomijając, że przez miesiąc miałam zielone pasemka a Jyrgy... - ściszyłam głos. - Różowe afro. - westchnęłam. Nie mam zamiaru im pozwolić na gwałcenie kotów. To nie kocenie. Spojrzałam na Jyrgalla - chrapał w najlepsze a na jego 'kolanach' spały lisy.
- Powiedz no, Mesh. Czy jakbym na kocenie... Przefarbowała ci włosy na jakiś paskudny kolor i pobawiła się nożyczkami, żebyś wyglądał jeszcze gorzej... zgodziłbyś się? - mruknęłam wyginając plecy. Z pomiędzy włosów wyłoniły się spore, lisie uszy a z tyłu zawirowało sześć puchatych ogonów. Klęknęłam przodem do opieradła.
- A tak w ogóle młody, Nedia jestem. Jakby ci dokuczali albo gwałcili, możesz zawsze zwiać do mojego pokoju. Nie mam w naturze ciągnięcia do łóżka bezbronnych istotek. Choć z gryzieniem czasem może być problem... - Lisie dodatki zniknęły.
- A las jest. Tylko że pełen duchów. Zwierzaka tam nie znajdziesz. - Zwróciłam się do pytającej dziewczyny.


Tak Risu, przeszkodzę wam, MWHAHAHAHAHAHA! Pomijając, przepraszam za wczorajszą nieobecność - zbuntowały się telefony a net jest od nich zależny.

Riwena - 11-07-2012 09:28:07

- Och... Dzięki - bąknęła do czerwonowłosej dziewczyny - Szkoda...
W sumie spodziewała się odpowiedzi od kogoś innego, ale postanowiła nie wybrzydzać.
- Cały rok robicie kocenie? - zapytała z lekkim zaciekawienie.
Oczywiście we wszystkich szkołach było to normalne, ale tylko zwykle trwało nie dłużej niż tydzień. Takiej niewidocznej istotce jak ona, nawet nie płatano psikusów. Raz tylko znalazła w plecaku martwą mysz z karteczką "smacznego".

Marqueree - 11-07-2012 09:39:16

Riwena napisał:

- Och... Dzięki - bąknęła do czerwonowłosej dziewczyny - Szkoda...
W sumie spodziewała się odpowiedzi od kogoś innego, ale postanowiła nie wybrzydzać.
- Cały rok robicie kocenie? - zapytała z lekkim zaciekawienie.
Oczywiście we wszystkich szkołach było to normalne, ale tylko zwykle trwało nie dłużej niż tydzień. Takiej niewidocznej istotce jak ona, nawet nie płatano psikusów. Raz tylko znalazła w plecaku martwą mysz z karteczką "smacznego".

Westchnęłam.
- To już zależy. - skierowałam się do dziewczyny. - Przeważnie kocenie drwa od dwóch do pięciu dni. Pomijając skutki uboczne zwykle trwające dłużej. Moje włosy miały zielone pasemka przez miesiąc. - Jęknęłam, przypominając sobie co to był za koszmar.
- Oczywiście, będziesz się też mogła im odpłacić. - zaśmiałam się wspominając, co zrobiłam tamtemu kolesiowi za zbezczeszczenie mojego futerka. Przeniósł się do innej szkoły.
- A, no i kocenie nie mija nikogo zważywszy na to, że w każdej klasie nie ma więcej niż dziesięć osób, nie martw się. - stwierdziłam z uśmiechem.

Carolinee - 11-07-2012 09:49:50

Alice uśmiechnęła się szeroko. Przecież coś trzeba było robić podczas tej koszmarnie nudnej podróży. A padło na Dylana. Peszek.
Obserwowała z zaciekawieniem wywiązującą się rozmowę.
- Tak, niestety, ale nikogo to nie minie. - powiedziała do Alouette, chowając szkicownik do torby. - Mimo to, cieszę się, że mam to już za sobą... - dodała już ciszej, przypominając sobie tamten rok... Aj, dała im popalić, tak... Żeby jej piękne włosy... Potrząsnęła głową przeczesując fioletowe kosmyki.



zUa Marq! D:

Riwena - 11-07-2012 10:01:22

Marqueree napisał:

Westchnęłam.
- To już zależy. - skierowałam się do dziewczyny. - Przeważnie kocenie drwa od dwóch do pięciu dni. Pomijając skutki uboczne zwykle trwające dłużej. Moje włosy miały zielone pasemka przez miesiąc. - Jęknęłam, przypominając sobie co to był za koszmar.
- Oczywiście, będziesz się też mogła im odpłacić. - zaśmiałam się wspominając, co zrobiłam tamtemu kolesiowi za zbezczeszczenie mojego futerka. Przeniósł się do innej szkoły.
- A, no i kocenie nie mija nikogo zważywszy na to, że w każdej klasie nie ma więcej niż dziesięć osób, nie martw się. - stwierdziłam z uśmiechem.

- Przynajmniej nie będę w tym sama. - Przygryzła wargi. - Ale chyba odpłacanie niezbyt mi wychodzi - dodała jeszcze szczerze.
Po prostu nie umiała nikogo skrzywdzić, nie licząc tych, którzy ucierpieli przez jej rozkojarzenie. Jak para białych myszek, które zagłodziła oraz nauczycielka WF-u, a także kilkanaście osób ze szkoły. Ogółem mówiąc: dwa zgony, osiem złamanych kości, cztery zwichnięcia i sporo siniaków. Zasadniczo więc tylko przypadkowa zemsta miała spore szanse.

Carolinee - 11-07-2012 10:14:22

Riwena napisał:

- Przynajmniej nie będę w tym sama.  - Przygryzła wargi. -  Ale chyba odpłacanie niezbyt mi wychodzi  - dodała jeszcze szczerze.
Po prostu nie umiała nikogo skrzywdzić, nie licząc tych, którzy ucierpieli przez jej rozkojarzenie. Jak para białych myszek, które zagłodziła oraz nauczycielka WF-u, a także kilkanaście osób ze szkoły. Ogółem mówiąc: dwa zgony, osiem złamanych kości, cztery zwichnięcia i sporo siniaków. Zasadniczo więc tylko przypadkowa zemsta miała spore szanse.

Zmarszczyła brwi. Tego mogła się domyślić. Taka bezbronna istotka jak ona nie miałaby za bardzo jak się odpłacić. Ale cóż, jakoś trzeba sobie radzić. Nie oznaczało to również, że postanowiła pozostawić ją całkiem bez opieki. Westchnęła. Doprawdy...
- Wierzę, że sobie poradzisz. - dodała, patrząc na swoją towarzyszkę z uśmiechem. No co? Wierzyć nie zaszkodzi. A może i nawet pomoże? Kto wie... Zachichotała, lecz po chwili zerknęła znów na dziewczynę, poważniejąc. No, przecież nie chciała jej wystraszyć.
Uh, z Meshem można było przynajmniej na luzie pogadać. Cóż, pech.

Marqueree - 11-07-2012 10:16:23

Riwena napisał:

- Przynajmniej nie będę w tym sama. - Przygryzła wargi. - Ale chyba odpłacanie niezbyt mi wychodzi - dodała jeszcze szczerze.
Po prostu nie umiała nikogo skrzywdzić, nie licząc tych, którzy ucierpieli przez jej rozkojarzenie. Jak para białych myszek, które zagłodziła oraz nauczycielka WF-u, a także kilkanaście osób ze szkoły. Ogółem mówiąc: dwa zgony, osiem złamanych kości, cztery zwichnięcia i sporo siniaków. Zasadniczo więc tylko przypadkowa zemsta miała spore szanse.

Zaśmiałam się wyciągając dłoń przed siebie. Buchnęła delikatnym płomieniem po czym zgasła.
- My ci tam z Jyrgallem możemy pomóc. Do wyboru masz: Podpalanie, Łamanie, Gryzienie, Duszenie, Trucie... Ewentualnie coś jeszcze. - stwierdziłam, uśmiechając się do dziewczyny szeroko. Zaraz rzucił mi się w oczy znaczący szczegół.
- Jesteś elfem? Fajnie. Ja demonem. Lisim konkretniej, zaliczającym się do podgrupy ognistej, ale to szczegół. - podałam jej dłoń przez siedzenie. - Tak w ogóle, Nedia jestem. - uśmiechnęłam się.

Riwena - 11-07-2012 10:36:19

Marqueree napisał:

Zaśmiałam się wyciągając dłoń przed siebie. Buchnęła delikatnym płomieniem po czym zgasła.
- My ci tam z Jyrgallem możemy pomóc. Do wyboru masz: Podpalanie, Łamanie, Gryzienie, Duszenie, Trucie... Ewentualnie coś jeszcze. - stwierdziłam, uśmiechając się do dziewczyny szeroko. Zaraz rzucił mi się w oczy znaczący szczegół.
- Jesteś elfem? Fajnie. Ja demonem. Lisim konkretniej, zaliczającym się do podgrupy ognistej, ale to szczegół. - podałam jej dłoń przez siedzenie. - Tak w ogóle, Nedia jestem. - uśmiechnęłam się.

- Coś te demony dziwnie miłe - pomyślała i odwzajemniła gest mając, wciąż przed oczami płomienie na dłoni Nedi.
- Alouette jestem - przedstawiła się - tak jestem elfem, a nawet wodnym, lecz niestety daleko mi do czystej krwi. A tak w ogóle to macie jakieś trucizny, co zabijają powoli, bo sądzę, że z na przykład złamaniem, to mogłabym sobie poradzić, choćby przypadkowo wpadając.
Uśmiechnęła się szeroko - nie było źle. Wydało się jej nawet, że w Akademii nie będzie najgorzej. Jeśli oczywiście nie załamie się przez jakiś głupi żart.

Marqueree - 11-07-2012 10:42:50

Riwena napisał:

- Coś te demony dziwnie miłe - pomyślała i odwzajemniła gest mając, wciąż przed oczami płomienie na dłoni Nedi.
- Alouette jestem - przedstawiła się - tak jestem elfem, a nawet wodnym, lecz niestety daleko mi do czystej krwi. A tak w ogóle to macie jakieś trucizny, co zabijają powoli, bo sądzę, że z na przykład złamaniem, to mogłabym sobie poradzić, choćby przypadkowo wpadając.
Uśmiechnęła się szeroko - nie było źle. Wydało się jej nawet, że w Akademii nie będzie najgorzej. Jeśli oczywiście nie załamie się przez jakiś głupi żart.

- Z truciem to do tego pana obok, to on ma kły jadowe, nie ja. Ale lepiej go nie budź. - stwierdziłam, wskazując Naga skinieniem. - A elfy, to nawet półkrwi ciężko znaleźć. A jak już, to są niemiłe, jak ten księżycowy tam. - kiwnęłam głową w stronę miejsca w którym siedziała osoba każąca się nazywać Noah.
- Jak on się gapi, to masz wrażenie, że by cię chętnie zjadł. - parsknęłam. Mam tego pecha, że siedzi w ławce ustawionej tak, że najwygodniej mu się gapić na mnie.

Khaazara - 11-07-2012 10:54:57

Marqueree napisał:

- Z truciem to do tego pana obok, to on ma kły jadowe, nie ja. Ale lepiej go nie budź. - stwierdziłam, wskazując Naga skinieniem. - A elfy, to nawet półkrwi ciężko znaleźć. A jak już, to są niemiłe, jak ten księżycowy tam. - kiwnęłam głową w stronę miejsca w którym siedziała osoba każąca się nazywać Noah.
- Jak on się gapi, to masz wrażenie, że by cię chętnie zjadł. - parsknęłam. Mam tego pecha, że siedzi w ławce ustawionej tak, że najwygodniej mu się gapić na mnie.

Jak każdy rasowy plotkarz, słysząc swoje imię już za pierwszym razem się obudził. Ale był też rasowym leniem, więc zamiast dać oznaki życia, po prostu próbował spać dalej. Tkwił pomiędzy śnieniem a rzeczywistością, chłonąc padające wokół dźwięki. Miło było czasem posłuchać niezobowiązującej gadaniny. W końcu jednak znudził się niemożliwie, więc ziewnął przeciągle. Pech chciał, że akurat padło na kwestię o jadzie, gdy pokazał światłu dziennemu swoje kły. Zamlaskał potem parę razy, przewrócił się na drugi bok i w końcu łaskawie otworzył oczy.
-Obgadujecie beze mnie? Nie ładnie! -Wyszczerzył się w bliżej nieokreślonym kierunku.

Marqueree - 11-07-2012 11:02:05

Khaazara napisał:

Jak każdy rasowy plotkarz, słysząc swoje imię już za pierwszym razem się obudził. Ale był też rasowym leniem, więc zamiast dać oznaki życia, po prostu próbował spać dalej. Tkwił pomiędzy śnieniem a rzeczywistością, chłonąc padające wokół dźwięki. Miło było czasem posłuchać niezobowiązującej gadaniny. W końcu jednak znudził się niemożliwie, więc ziewnął przeciągle. Pech chciał, że akurat padło na kwestię o jadzie, gdy pokazał światłu dziennemu swoje kły. Zamlaskał potem parę razy, przewrócił się na drugi bok i w końcu łaskawie otworzył oczy.
-Obgadujecie beze mnie? Nie ładnie! -Wyszczerzył się w bliżej nieokreślonym kierunku.

Parsknęłam.
- No spałeś. A ciebie budzić... to co najmniej niebezpieczne. - wyszczerzyłam się do czarnowłosego. Wymamrotałam coś, opierając się bardziej i wyjrzałam przez okno. Mgła. I zarys czegoś sporego.
- Oho, dolatujemy. - stwierdziłam, kręcąc się niecierpliwie. Nie lubię siedzieć na tyłku w jednym miejscy zbyt długo. Zapewne wyglądałam teraz na dziecko z ADHD które wreszcie zostanie wypuszczone z auta.

Carolinee - 11-07-2012 11:07:04

Khaazara napisał:

Jak każdy rasowy plotkarz, słysząc swoje imię już za pierwszym razem się obudził. Ale był też rasowym leniem, więc zamiast dać oznaki życia, po prostu próbował spać dalej. Tkwił pomiędzy śnieniem a rzeczywistością, chłonąc padające wokół dźwięki. Miło było czasem posłuchać niezobowiązującej gadaniny. W końcu jednak znudził się niemożliwie, więc ziewnął przeciągle. Pech chciał, że akurat padło na kwestię o jadzie, gdy pokazał światłu dziennemu swoje kły. Zamlaskał potem parę razy, przewrócił się na drugi bok i w końcu łaskawie otworzył oczy.
-Obgadujecie beze mnie? Nie ładnie!  -Wyszczerzył się w bliżej nieokreślonym kierunku.

- No wiesz, trochę tu nudno, a coś robić trzeba. - uśmiechnęła się do chłopaka. - Poza tym, co złego jest w plotkowaniu? - rzuciła, niespecjalnie oczekując odpowiedzi.
Rozejrzała się wokół. Kiedy usłyszała, że niedługo wreszcie znajdą się na miejscu, humor znacznie jej się poprawił. No nareszcie! Przeciągnęła się niczym kot i ziewnęła, zakrywając usta dłonią.
Nie mogła się doczekać kiedy wreszcie dotrą na miejsce. Westchnęła i spojrzała w dół. Doris już zdążyła się zbudzić, pewnie przez to nagłe poruszenie. Uśmiechnęła się słodko i wzięła ją na ręce. Nie śmiała protestować. Prychnęła tylko i ułożyła się wygodniej na kolanach Alice.

Khaazara - 11-07-2012 11:07:45

Carolinee napisał:

- No wiesz, trochę tu nudno, a coś robić trzeba. - uśmiechnęła się do chłopaka. - Poza tym co złego jest w plotkowaniu? - rzuciła, niespecjalnie oczekując odpowiedzi.
Rozejrzała się wokół. Kiedy usłyszała, że niedługo wreszcie znajdą się na miejscu, humor znacznie jej się poprawił. No nareszcie! Przeciągnęła się niczym kot i ziewnęła, zakrywając usta dłonią.

Marqueree napisał:

Parsknęłam.
- No spałeś. A ciebie budzić... to co najmniej niebezpieczne. - wyszczerzyłam się do czarnowłosego. Wymamrotałam coś, opierając się bardziej i wyjrzałam przez okno. Mgła. I zarys czegoś sporego.
- Oho, dolatujemy. - stwierdziłam, kręcąc się niecierpliwie. Nie lubię siedzieć na tyłku w jednym miejscy zbyt długo. Zapewne wyglądałam teraz na dziecko z ADHD które wreszcie zostanie wypuszczone z auta.

-Moja droga, znalazłaś się między drzwiami a futryną; nie wolno mnie budzić i nie wolno plotkować beze mnie. To jak misje samobójcze. Bowiem plotka jest żywiołem moim! - Ach, czasami musiał się powtórzyć i powiedzieć coś nad wyraz oczywistego. Widząc rosnące podniecenie Nedii, sam wychylił się by móc spojrzeć za okno. No, faktycznie. Dolatywali do celu podróży. Sam poczuł, że aż go coś rozpiera z radości. Już mu nawet ogon zdążył zdrętwieć! Machnął nim dla próby kilka razy, a wściekła Mika gdzieś uciekła. Wzruszył ramionami i powrócił do jakże produktywnego zajęcia, jakim jest ekscytacja z lądowania. Teraz była już dwójka dzieci z ADHD.

Riwena - 11-07-2012 11:09:27

Przyjrzała się wskazanemu, ignorując rozmowę Nedi z Jyrgallem. Emanowała od niego duma, którą uważała w sumie za normalną u jej rasy, ale uznała, że plan zapoznania się z wszystkimi możliwymi elfami w Akademii, był lekko naiwny.
Gdy czerwonowłosa powiedziała, że dolatują znów się zestresowała. Wyjrzała przez okno dla pewności. W samolocie miała kontakt z niewieloma osobami a kiedy wylądują będzie musiała znaleźć się w tłumie. Na dodatek sezon kocenia będzie otwarty.

Marqueree - 11-07-2012 11:21:12

Aaaah! W takiej chwili gdy zaraz wybędziesz z tej przeklętej maszyny i rozprostujesz nogi, nawet turbulencje wydają się miłe. Kiedy żelastwo wreszcie wylądowało, zerwałam się z miejsca i ciągnąc Kitę za kitę wypadłam na dwór jako pierwsza. Zbawienie!
- Aaaaa... Świeże powietrze! - krzyknęłam rozmarzona.

Wysiadamy! Lotnisko na wyspie czeka!

Risu - 11-07-2012 11:24:02

Riś nadrabia, co przespała, nie każcie mi wszystkiego cytować ;-;

- Przykro mi, ale zmuszony jestem cię zmartwić. - uniósł dumnie głowę, a zaraz potem skierował wzrok na rudą koleżankę.
- Ja przecież nic nie robię, kochana. Jestem niewinny jak aniołek! - uniósł ręce w geście "no przecież serio nic mu nie będzie".
- Przefarbować włosy pewnie bym pozwolił, ale wara od mojej nienagannej fryzury! Nawet fryzjer nie może ich dotykać... - zachlipał, przypominając sobie traumatyczne przeżycia związane z nożyczkami, jeszcze zanim trafił do Akademii.
- Ejejej! Ja nie gwałcę! To tylko... seks-niespodzianka. - zaperzył się.
Odwrócił się potem w stronę okna. Faktycznie już dolatywali. Gapił się w wyostrzające się zarysy budynków, by zaraz potem zachichotać na okrzyk Neddy i zacząć się zbierać do wyjścia.

Cherish - 11-07-2012 11:28:24

Stanowczo wolał się nie wtrącać już do rozmowy. Siedział cicho, próbując ogarnąć w jakiej sytuacji się znalazł.
Same dziwne istoty... nie ma tu żadnych ludzi? zapytał sam siebie w myślach, maltretując kocie futerko.
Westchnął i pokręcił głową, wstając z miejsca. Schował szkicownik do kieszeni i złapał za rączkę swojej torby.
  Świeże powietrze dobrze mu zrobi...

Hotels Villa Parque Siquiman