Carolinee - 22-07-2012 00:48:00

Pokój jak pokój, jednak jego lokatorka pozwoliła sobie wprowadzić kilka modyfikacji. Ot, taki kaprys. Ściany zostały przemalowane na kolor fioletowy, lecz było na nich widać ciemniejsze, kwiatowe wzory. Podłoga wyłożona była hebanowymi panelami z drewna, a na środku pomieszczenia znajdował się puchaty, czarny dywan. Okna zdobiły zasłony stapiające się z odcieniem ścian. Źródłem światła były średniej wielkości kinkiety ze świecami zamiast żarówek. Umeblowanie również nie było ubogie. Całkiem duże, drewniane biurko stało przy ścianie, tuż obok okna. Znajdował się na nim laptop, kilka szkicowników i całkiem spora kolekcja ołówków. Tuż obok, była ciemnobrązowa, drewniana, sporych rozmiarów szafa. Wielkie, ciężkie łóżko stało samotnie w kącie pokoju, przykryte ciemną narzutą o odcieniu jasnej zieleni. Całości dopełniały ułożone na nim, w tym samym kolorze, miękkie poduszki. Nieopodal mebla znajdowało się średniej wielkości legowisko dla zwierzaka. Po lewej od wejścia do pokoju, znajdowały się drzwi do łazienki.



Alice westchnęła zmęczona i weszła do pokoju. Był taki sam jak go zostawiła. Zamknęła za sobą drzwi i bez pardonu rzuciła torbę na łóżko i postawiła walizkę przy wejściu. Teraz dopiero odczuła, jaka była zmęczona. Ziewnęła, zakrywając usta dłonią. Zerknęła za okno. Zaczynało się ściemniać, niebo przybrało już odcień jasnego fioletu. Lubiła taką porę pomiędzy dniem, a nocą. Można było zaobserwować taki krajobraz zarówno rano, jak i wieczorem. Nie poświęcając mu większej uwagi, pozwoliła wreszcie swojej kotce uwolnić się z objęć właścicielki. Ta, zadowolona, natychmiast pobiegła do swojego legowiska, usadawiając się na nim wygodnie. Dziewczyna zaśmiała się szczerze rozbawiona. Nie ma to jak w domu. Bo tak, Akademia była dla niej niczym dom, którego od dziesiątego roku życia nie miała. Po raz wtóry w tym dniu westchnęła, kierując się do łazienki. Najwyższy czas trochę odpocząć.
Po odświeżeniu się, wróciła z powrotem do pokoju, rozglądając się. Wypadałoby się rozpakować - pomyślała, patrząc na walizkę wciąż stojącą przy wejściu. Westchnęła cicho i zaczęła tą absorbującą czynność. Po jej zakończeniu, postanowiła jednak przebrać się w coś innego. W końcu jeszcze nie idzie spać. Ba, prawie w ogóle nie śpi. Sen jest zbyteczny. Wybrała ciemnoniebieską, krótką sukienkę do kolan. Była to jedna z niewielu, która była w miarę 'normalna', gdyż większość jej garderoby stanowiły ciężkie, wiktoriańskie suknie. Ubrała ją, po czym lekkim krokiem weszła do salonu. Ciekawe czy reszta lokatorek już zdążyła dotrzeć do ich lokum...

www.akademia-zpn.pun.pl