Ogłoszenie


#1 10-07-2012 18:08:48

 Marqueree

Zła Wróżka Chrzestna

13862368
Skąd: Mordor, Ulica Ciemna 4
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 210

Lotnisko

ZACZYNAMY!



Dwudziesty ósmy sierpnia, godzina piętnasta pięć, lotnisko w Atenach.

Westchnęłam cicho, przeczesując włosy. Stałam właśnie przy wejściu na lotnisko pilnując swoich bibelotów, aktualnie znajdujących się w walizkach.
- Neddy, kochanie moje, na pewno sobie poradzisz? – zostałam złapana przez przesycony troską głos. Odwróciłam się. Kobieta o równie rudych włosach jak ja, fioletowych oczach i lekkich piegach. Wierzcie lub nie, ale ta niebrzydka, wyglądająca na trzydzieści lat istota to… moja prawie siedemdziesięcioletnia babcia. Czemuż tak? Obie jesteśmy lisimi demonami, a demony… czasu nie liczą tak szybko.
- Tak, poradzę! Odczep się już ode mnie! – parsknęłam – Kita, chodź! – skierowałam się do równie rudego jak moje włosy stworzonka, stojącego przy babci. Zwierzę wskoczyło na jedną z walizek i zapiszczało radośnie.
- Nedia… - zaczęła babcia.
- Zamknij się już! Nie jestem pierwszakiem! – wrzasnęłam za nią i przyśpieszyłam. Kiedy nareszcie kobieta zniknęła mi z oczu, odetchnęłam z ulgą. Po pasie startowym kręcili się ostatni ludzie. Tylko poczekać aż pójdą i będzie dobrze. W kącie zauważyłam… coś. Coś sporego, owiniętego w prześcieradło, patrzącego się na mnie czerwonym, przyjaznym wzrokiem.
- Jyrgall! – krzyknęłam i puściłam się biegiem w stronę chłopaka. Po dobiegnięciu upewniliśmy się czy nie ma nikogo w pobliżu. Pusto. Czerwonooki zrzucił płachtę, ukazując czarne włosy, jasną skórę i… wężowy ogon pokryty czarną łuską.


Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫


Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!

Offline

 

#2 10-07-2012 18:29:55

 Khaazara

Forumowy Sucharek

43894731
Skąd: Krymtataria
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 255

Re: Lotnisko

Marqueree napisał:

ZACZYNAMY!



Dwudziesty ósmy sierpnia, godzina piętnasta pięć, lotnisko w Atenach.

Westchnęłam cicho, przeczesując włosy. Stałam właśnie przy wejściu na lotnisko pilnując swoich bibelotów, aktualnie znajdujących się w walizkach.
- Neddy, kochanie moje, na pewno sobie poradzisz? – zostałam złapana przez przesycony troską głos. Odwróciłam się. Kobieta o równie rudych włosach jak ja, fioletowych oczach i lekkich piegach. Wierzcie lub nie, ale ta niebrzydka, wyglądająca na trzydzieści lat istota to… moja prawie siedemdziesięcioletnia babcia. Czemuż tak? Obie jesteśmy lisimi demonami, a demony… czasu nie liczą tak szybko.
- Tak, poradzę! Odczep się już ode mnie! – parsknęłam – Kita, chodź! – skierowałam się do równie rudego jak moje włosy stworzonka, stojącego przy babci. Zwierzę wskoczyło na jedną z walizek i zapiszczało radośnie.
- Nedia… - zaczęła babcia.
- Zamknij się już! Nie jestem pierwszakiem! – wrzasnęłam za nią i przyśpieszyłam. Kiedy nareszcie kobieta zniknęła mi z oczu, odetchnęłam z ulgą. Po pasie startowym kręcili się ostatni ludzie. Tylko poczekać aż pójdą i będzie dobrze. W kącie zauważyłam… coś. Coś sporego, owiniętego w prześcieradło, patrzącego się na mnie czerwonym, przyjaznym wzrokiem.
- Jyrgall! – krzyknęłam i puściłam się biegiem w stronę chłopaka. Po dobiegnięciu upewniliśmy się czy nie ma nikogo w pobliżu. Pusto. Czerwonooki zrzucił płachtę, ukazując czarne włosy, jasną skórę i… wężowy ogon pokryty czarną łuską.

Starał się nie rzucać w oczy. Biorąc pod uwagę fakt, że mało kto normalny w taki gorąc chodzi owinięty w czarne szmaty, było to wyjątkowo ciężkie zadanie. Zaciekle zwijał ogon, trzymając go mocno przy sobie i naciągając płachtę niemalże na oczy. Jakaś stara babulka podeszła do niego ze zmartwioną miną.
-Wszystko w porządku? Czy coś się stało?
-Nie. Dlaczego pani pyta? -Zdziwił się. Dobrze, wyglądał dziwnie, ale chyba nie AŻ tak...
-Wygląda pani, jakby się pani czegoś bała... Dlaczego chowa się pani pod narzutą?
-Co? Nie! Skądże znowu! Jestem Arabką, to tylko burka. -Zaśmiał się trochę zażenowany. Staruszka ponownie zlustrowała go podejrzliwym wzrokiem i mamrocząc coś pod nosem odeszła. Odetchnął z ulgą. Jakie szczęście, że niektórzy nadal mylą go z kobietą... Następnym razem będzie musiał wymyślić inteligentniejszą wymówkę. Wcisnął się w jakiś kąt i obserwował. W pewnym momencie zauważył kogoś. Młodą dziewczynę o rudych włosach, szybkim i gwałtownym kroku, ciągnącą za sobą walizę z lisem na szczycie. Uśmiechnął się przyjaźnie gdy zauważył jej spojrzenie. Gdy już mógł ściągnąć z siebie tą nieszczęsną 'burkę', wyraźnie odetchnął z ulgą.
-Cześć mała! Jak tam wakacje? -Z zadowolenia nawet zamachał końcówką ogona i uśmiechnął się szeroko.

Ostatnio edytowany przez Khaazara (10-07-2012 18:31:07)


Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!

Offline

 

#3 10-07-2012 18:43:25

 Marqueree

Zła Wróżka Chrzestna

13862368
Skąd: Mordor, Ulica Ciemna 4
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 210

Re: Lotnisko

Khaazara napisał:

Starał się nie rzucać w oczy. Biorąc pod uwagę fakt, że mało kto normalny w taki gorąc chodzi owinięty w czarne szmaty, było to wyjątkowo ciężkie zadanie. Zaciekle zwijał ogon, trzymając go mocno przy sobie i naciągając płachtę niemalże na oczy. Jakaś stara babulka podeszła do niego ze zmartwioną miną.
-Wszystko w porządku? Czy coś się stało?
-Nie. Dlaczego pani pyta? -Zdziwił się. Dobrze, wyglądał dziwnie, ale chyba nie AŻ tak...
-Wygląda pani, jakby się pani czegoś bała... Dlaczego chowa się pani pod narzutą?
-Co? Nie! Skądże znowu! Jestem Arabką, to tylko burka. -Zaśmiał się trochę zażenowany. Staruszka ponownie zlustrowała go podejrzliwym wzrokiem i mamrocząc coś pod nosem odeszła. Odetchnął z ulgą. Jakie szczęście, że niektórzy nadal mylą go z kobietą... Następnym razem będzie musiał wymyślić inteligentniejszą wymówkę. Wcisnął się w jakiś kąt i obserwował. W pewnym momencie zauważył kogoś. Młodą dziewczynę o rudych włosach, szybkim i gwałtownym kroku, ciągnącą za sobą walizę z lisem na szczycie. Uśmiechnął się przyjaźnie gdy zauważył jej spojrzenie. Gdy już mógł ściągnąć z siebie tą nieszczęsną 'burkę', wyraźnie odetchnął z ulgą.
-Cześć mała! Jak tam wakacje? -Z zadowolenia nawet zamachał końcówką ogona i uśmiechnął się szeroko.

Podeszłam do czarnowłosego.
- Jak zwykle. Wycieczka tygodniowa do innego kraju, tym razem padło - o zgrozo - na Afrykę, a potem resztę wakacji spędziłam u ciotki we Włoszech. Moja babcia robi się z roku na rok coraz gorsza! - niemal krzyknęłam zbulwersowana, ciepając walizki pod ścianę. Kicie udało się zeskoczyć w ostatniej chwili. Pobiegł bawić się z lisem... fenkiem Jyrgalla, Miką. Usiadłam obok ogona czarnowłosego, wzdychając ciężko i wyciągnęłam coś z kieszeni. Mała, rzeźbiona maska. Podałam ją chłopakowi.
- Masz, ja też mam taką. - westchnęłam. - A, i moja nadopiekuńcza babunia pytała, kiedy cię do domu przyprowadzę - jęknęłam zrozpaczona. Od śmierci rodziców ona się mną zajmuje. Jest zdecydowanie nadopiekuńcza w stosunku do pełnoletniej dziewczyny, dorosłej psychicznie od paru lat.
- A ty? - przerwałam mu bawienie się amulecikiem - Jak Twoje wakacje? - zapytałam ciekawa.


Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫


Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!

Offline

 

#4 10-07-2012 19:01:51

 Khaazara

Forumowy Sucharek

43894731
Skąd: Krymtataria
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 255

Re: Lotnisko

Marqueree napisał:

Podeszłam do czarnowłosego.
- Jak zwykle. Wycieczka tygodniowa do innego kraju, tym razem padło - o zgrozo - na Afrykę a potem resztę wakacji spędziłam u ciotki we Włoszech. Moja babcia robi się z roku na rok co raz gorsza! - niemal krzyknęłam zbulwersowana, ciepając walizki pod ścianę. Kicie udało się zeskoczyć w ostatniej chwili. Pobiegł bawić się z lisem... fenkiem Jyrgalla, Miką. Usiadłam obok ogona czarnowłosego, wzdychając ciężko i wyciągnęłam coś z kieszeni. Mała, rzeźbiona maska. Podałam ją chłopakowi.
- Masz, ja też mam taką. - westchnęłam. - A, i moja nadopiekuńcza babunia pytała, kiedy cię do domu przyprowadzę. - jęknęłam zrozpaczona. Od śmierci rodziców ona się mną zajmuje. Jest zdecydowanie nadopiekuńcza w stosunku do pełnoletniej dziewczyny, dorosłej psychicznie od paru lat.
- A ty? - przerwałam mu bawienie się amulecikiem - Jak Twoje wakacje? - zapytałam ciekawa.

Gdy podała mu maskę jego oczy rozjaśnił dziwny blask. Niemalże od razu zaczął przerzucać przedmiot w palcach, delektując się ich sprawnością. Słuchał jednak uważnie. Zawsze ciekawsko nadstawiał uszu, nauczył się tego już w dzieciństwie i to prawdopodobnie właśnie ta cecha sprawiła, że zainteresował się życiem poza rasą. Gdy usłyszał pytanie na chwilę zamarł. W tym czasie Mika wskoczyła na jego machający ogon i użyła go jak windy, by w odpowiednim momencie wyskoczyć i znaleźć się za lisem Nedii. Jyrgall obrzucił zwierzęta szybkim spojrzeniem, po czym wrócił do zabawy maską.
-No wiesz, tak sobie. Większość spędziłem w wynajętym mieszkaniu w Rijadzie. Mieszkał pode mną strasznie uciążliwy faun. Czaisz, że się dziad upierał, że mu stukam za głośnym chodzeniem po mieszkaniu?! Ciekawe jak miałbym to robić, skoro nie mam nóg! -Prychnął lekceważąco, opierając się plecami o ścianę. -Ale w sumie, to nie miałaś tak najgorzej. Mogłaś sobie spokojnie wyjść w dzień bez obawy, że ktoś na twój widok dostanie zawału...No i Afryka jest fajna. Włochy już trochę mniej, ale to chyba rzecz gustu.  Poza tym, wiesz. Twoja babcia może i jest uciążliwa, ale w gruncie rzeczy nie taka znowu straszna! Przynajmniej z nikim cię nie swata. -Puścił do niej piękne, perskie oczko a następnie jednym, szybkim ruchem dał kukśtańca w bok.

Ostatnio edytowany przez Khaazara (10-07-2012 19:03:31)


Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!

Offline

 

#5 10-07-2012 19:07:39

 Cherish

Wiśniowy Książę

Skąd: Cukiernia~
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 235
WWW

Re: Lotnisko

Przystanął dosłownie na samym środku pasa startowego i rozejrzał się powoli, przysłaniając zielone oczy dłonią, ukrytą w za długim, czarnym rękawie bluzy, mimo ciemnych okularów z błękitną oprawką. Obrócił kolorową czapkę tak, żeby daszek również przysłaniał mu wzrok. Ta ilość słońca po prostu doprowadzała go do szału. I jeszcze ten upał...
- Baronie, myślisz, że to jest właśnie tutaj? - rzucił pytaniem do czarnej kulki futra, mającej na szyi błękitny szaliczek i wylegującej się na jego ramieniu. Kociak jednak zupełnie zignorował pytanie chłopaka. - ... Hej! - dźgnął palcem zwierzaka, a ten z łaski z swojej otworzył niebieskie ślepka, spojrzał na swojego właściciela i miauknął głośno.
  Blondyn pokręcił głową.
- Mam nadzieję, bo nie chcę czekać kolejny rok... = mruknął znacznie ciszej, rozglądając się jeszcze raz. Cholerne słońce, nic nie widać...


I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back

Offline

 

#6 10-07-2012 19:17:08

 Marqueree

Zła Wróżka Chrzestna

13862368
Skąd: Mordor, Ulica Ciemna 4
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 210

Re: Lotnisko

Khaazara napisał:

Gdy podała mu maskę jego oczy rozjaśnił dziwny blask. Niemalże od razu zaczął przerzucać przedmiot w palcach, delektując się ich sprawnością. Słuchał jednak uważnie. Zawsze ciekawsko nadstawiał uszu, nauczył się tego już w dzieciństwie i to prawdopodobnie właśnie ta cecha sprawiła, że zainteresował się życiem poza rasą. Gdy usłyszał pytanie na chwilę zamarł. W tym czasie Mika wskoczyła na jego machający ogon i użyła go jak windy, by w odpowiednim momencie wyskoczyć i znaleźć się za lisem Nedii. Jyrgall obrzucił zwierzęta szybkim spojrzeniem, po czym wrócił do zabawy maską.
-No wiesz, tak sobie. Większość spędziłem w wynajętym mieszkaniu w Rijadzie. Mieszkał pode mną strasznie uciążliwy faun. Czaisz, że się dziad upierał, że mu stukam za głośnym chodzeniem po mieszkaniu?! Ciekawe jak miałbym to robić, skoro nie mam nóg! -Prychnął lekceważąco, opierając się plecami o ścianę. -Ale w sumie, to nie miałaś tak najgorzej. Mogłaś sobie spokojnie wyjść w dzień bez obawy, że ktoś na twój widok dostanie zawału...No i Afryka jest fajna. Włochy już trochę mniej, ale to chyba rzecz gustu.  Poza tym, wiesz. Twoja babcia może i jest uciążliwa, ale w gruncie rzeczy nie taka znowu straszna! Przynajmniej z nikim cię nie swata. -Puścił do niej piękne, perskie oczko a następnie jednym, szybkim ruchem dał kukśtańca w bok.

Zaśmiałam się, lekko odepchnięta. Szybko wróciłam na swoje miejsce.
- To ty mojej babci nie znasz! Co na wyjeździe zobaczy przystojniejszego chłopaka, już mnie na niego wpycha, najchętniej, to by ślub robiła! Poza tym... - westchnęłam. - Wciąż ma mnie za pięcioletnią dziewczynkę, którą posadzisz sobie na kolanach i dasz czekoladę! - parsknęłam. Patrzyłam uważnie na ogon chłopaka.
- Wolę Włochy. Afryka... kiedy pająki i... węże... - tu zacięłam się chwilowo, spoglądając na niego. - Pieczone były nawet smaczne, to żaby, moskity i to cykające, świerszczowate coś, czego nazwy nie pamiętam uprzykrzało życie na każdym kroku. Chłopie, ja się tam opaliłam! Moja piękna, prawie alabastrowa cera! - zaczęłam rozpaczać. Czarnowłosy mierzył mnie czerwonym, rozbawionym spojrzeniem.
- No co? Trzy lata ciemnicy! Trzy! Zamień się. Ty masz taką fajną, jasną skórę... - zajęczałam, formując usta w dzióbek. Zaczęłam się na niego gapić. Kątem oka zauważyłam kogoś na środku pasa. Wciągnęłam mocno powietrze. Cóż, jestem lisim demonem, też mam niezły węch.
- Te, Jyrggy, Wampir. Ale nie pamiętam jego zapachu, musi być nowy. - stwierdziłam po profesorsku, skinieniem wskazując sylwetkę oddaloną od nas kilkadziesiąt metrów.


Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫


Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!

Offline

 

#7 10-07-2012 19:18:54

 Risu

Nikczemna Pani Imperator

10436571
Skąd: Sweet Home Alabama
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 92
WWW

Re: Lotnisko

Wkroczył na lotnisko dumnym krokiem, taszcząc za sobą dwie ciężkie walizy. Na plecach spoczywała mu elegancka gitara, ukryta obecnie pod materiałem futerału. Już drugi rok znajdował się w tym miejscu. I znów samotny. Syknął cicho, kiedy kolejna roztkliwiona, żegnająca się rodzinka przemknęła przed jego oczami. Litości. Nie wszyscy muszą chcieć tego słuchać!
Milczał, usiłując wypatrzeć jakiś znajomy ryjek wśród tłumu pasażerów. Niby skądś ich tam kojarzył, ale... Znacznie bardziej jego uwagę przyciągnęła niewysoka, blondwłosa postać, która teoretycznie wepchnęła się pod sam samolot. Ech, co jest nie tak z tymi bachorami?
Oczywiście, nie miał zamiaru patrzeć, jak z dzieciaka zostaje mokra plama, choć może byłoby to bardziej fascynujące od czekania na transport do szkoły. Zaszedł istotkę od tyłu i nachylił się nad jej uchem.
- Dokąd tak pędzisz~? - wymruczał chłodno.


Gwałcić, rabować, palić, mordować! *-*

Offline

 

#8 10-07-2012 19:22:44

 Riwena

Fioletowa Głupota

41584214
Skąd: Chyba Polska, ale ręki nie dam
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 72

Re: Lotnisko

Nogi jak zwykle jej się plątały - po prostu przejście (nie mówiąc o przebiegnięciu) kilku metrów bez potknięcia, było nie możliwe. Zebrało ją łzy, bo staromodny zegarek wskazywał, że za pięć minut samolot odleci. Właściwie nie chciała tam lecieć, bo spotkania jej z nawet zwykłymi ludźmi, były dla niej horrorem. Jednak nie umiała się sprzeciwić rodzinie.
- Już nie daleko! - pomyślała sama do siebie, kiedy poczuła, że jedna stopa zahaczyła o jej łydkę.
Szczęśliwie wylądowała na torbie, ale i tak usłyszała, że grupka chłopaków pękała ze śmiechu. Podniosła się i zacisnęła oczy, by powstrzymać się do płaczu. Po szybkim podliczeniu strat, którymi okazały się kryształowe kolczyki od babci, dziewczyna rozejrzała się. Oczywiście nie miała pojęcia, gdzie ma się udać.

Ostatnio edytowany przez Riwena (10-07-2012 19:24:55)


To tylko ja. Przeglądaj dalej.

Offline

 

#9 10-07-2012 19:26:20

 Carolinee

Diablica

Skąd: Najgłębsze czeluście Piekła
Zarejestrowany: 09-07-2012
Posty: 165

Re: Lotnisko

Riwena napisał:

Nogi jak zwykle jej się plątały - po prostu przejście (nie mówiąc o przebiegnięciu) kilku metrów bez potknięcia, było nie możliwe. Zebrało ją łzy, bo staromodny zegarek wskazywał, że za pięć minut samolot odleci. Właściwie nie chciała tam lecieć, bo spotkania jej z nawet zwykłymi ludźmi, były dla niej horrorem. Jednak nie umiała się sprzeciwić rodzinie.
-  Już nie daleko!  - pomyślała sama do siebie, kiedy poczuła, że jedna stopa zahaczyła o jej łydkę.
Szczęśliwie wylądowała na torbie, ale i tak usłyszała, że grupka chłopaków pękała ze śmiechu. Podniosła się i zacisnęła oczy, by powstrzymać się do płaczu. Po szybkim podliczeniu strat, którymi okazały się kryształowe kolczyki od babci, dziewczyna rozejrzała się. Oczywiście nie miała pojęcia, gdzie ma się udać.

Kiedy wreszcie dotarła na lotnisko, przywitało ją popołudniowe słońce. Jakby nie mogło być jeszcze gorzej. Czasem miała dosyć swoich upodobań do wiktoriańskich sukien. Westchnęła i wzięła na ręce Doris. Również niezbyt odpowiadała kotce obecna sytuacja, nie przepadała za gorącem. Na pewno wolałaby siedzieć teraz w chłodnym pokoju, na swoim posłaniu.
Przesłoniła ręką oczy, aby móc lepiej widzieć i zauważyła dwie postaci. Pewnie również do Akademii. Prawdę mówiąc to nie do końca orientowała się w uczniach szkoły. Zaśmiała się cicho.
Gdy całkiem niedaleko zauważyła chłopaka, przyjrzała mu się uważniej. Hmm... Pewnie pierwszoroczniak. Warknęła pod nosem, kiedy ktoś, powiedziałaby, 'sprzątnął jej go sprzed nosa'. Prychnęła. Będzie jeszcze mnóstwo okazji.
- Prawda, Doris? - spytała kotkę spokojnie wylegującą się w jej ramionach, nie oczekując odpowiedzi. Oparła się o walizkę i jeszcze raz rozejrzała wokół. Jakaś drobna osóbka, dosyć nieudolnie, starała się dotrzeć do samolotu. Przymrużyła oczy i podeszła do dziewczyny z uśmiechem.
- Hej, wszystko w porządku? - przechyliła głowę w bok obserwując z zaciekawieniem jej próby wydedukowania dokąd ma iść.

Ostatnio edytowany przez Carolinee (10-07-2012 19:31:44)


Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy. 

Offline

 

#10 10-07-2012 19:28:11

 Cherish

Wiśniowy Książę

Skąd: Cukiernia~
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 235
WWW

Re: Lotnisko

Risu napisał:

Wkroczył na lotnisko dumnym krokiem, taszcząc za sobą dwie ciężkie walizy. Na plecach spoczywała mu elegancka gitara, ukryta obecnie pod materiałem futerału. Już drugi rok znajdował się w tym miejscu. I znów samotny. Syknął cicho, kiedy kolejna roztkliwiona, żegnająca się rodzinka przemknęła przed jego oczami. Litości. Nie wszyscy muszą chcieć tego słuchać!
Milczał, usiłując wypatrzeć jakiś znajomy ryjek wśród tłumu pasażerów. Niby skądś ich tam kojarzył, ale... Znacznie bardziej jego uwagę przyciągnęła niewysoka, blondwłosa postać, która teoretycznie wepchnęła się pod sam samolot. Ech, co jest nie tak z tymi bachorami?
Oczywiście, nie miał zamiaru patrzeć, jak z dzieciaka zostaje mokra plama, choć może byłoby to bardziej fascynujące od czekania na transport do szkoły. Zaszedł istotkę od tyłu i nachylił się nad jej uchem.
- Dokąd tak pędzisz~? - wymruczał chłodno.

- Woah! - krzyknął, odwracając się gwałtownie. Czarny kot musiał zaczepić się pazurami materiału jego bluzy, żeby nie spaść. Zaś blondyn dyszał. - ...a...a...a... - przez chwilę otwierał i zamykał usta, nie mogąc nic wydusić. - Moje serce... - szepnął do siebie, kładąc dłonie po lewej stronie klatki piersiowej. Szybkie, mocne uderzenia narządu, który się tam krył wskazywały na to, że nie zszedł na zawał.
  Wziął głęboki wdech, siadając na stojącej obok, jasnozielonej walizce. Przyjrzał się białowłosemu, który to napędził mu takiego stracha.
- Ktoś ty? - rzucił pytaniem, poprawiając na nosie okularki.


I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back

Offline

 

#11 10-07-2012 19:31:12

 Aeris

Kociak

Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 11

Re: Lotnisko

Jak zwykle przyjechał w ostatniej chwili, nic nowego. Ważne, że w ogóle pamiętał, by się tu zjawić. Rozglądał się czujnie dookoła. Nie zauważył nikogo znajomego wśród tłumu na lotnisku. Co prawda jak dotąd nie utrzymywał z nikim specjalnie bliskich relacji, ale parę istot kojarzył. Przynajmniej z widzenia.  Bagaży już się pozbył, całe szczęście, dzięki temu jego ruchy były niczym nie skrępowane.
Niewiele czasu pozostało mu do odlotu samolotu, jednak nie miał zamiaru spieszyć się. Spokojnie, przecież zdąży. Już niedaleko~
Krzyki, wrzaski, zamieszanie. Ktoś zgubił bagaż, ktoś nie wiedział, gdzie ma iść. W oddali usłyszał czyjś płacz i teatralnie przewrócił oczami.
Nawet nagłe pchnięcie w plecy nie powstrzymało go przed zmierzaniem do celu.


- Ri, kocham cię.
- Dziękuję, ja siebie też.

Offline

 

#12 10-07-2012 19:35:13

 Khaazara

Forumowy Sucharek

43894731
Skąd: Krymtataria
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 255

Re: Lotnisko

Marqueree napisał:

Zaśmiałam się, lekko odepchnięta. Szybko wróciłam na swoje miejsce.
- To ty mojej babci nie znasz! Co na wyjeździe zobaczy przystojniejszego chłopaka, już mnie na niego wpycha, najchętniej, to by ślub robiła! Poza tym... - westchnęłam. - Wciąż ma mnie za pięcioletnią dziewczynkę, którą posadzisz sobie na kolanach i dasz czekoladę! - parsknęłam. Patrzyłam uważnie na ogon chłopaka.
- Wolę Włochy. Afryka... kiedy pająki i... węże... - tu zacięłam się chwilowo, spoglądając na niego. - Pieczone były nawet smaczne, to żaby, moskity i to cykające, świerszczowate coś, czego nazwy nie pamiętam uprzykrzało życie na każdym kroku. Chłopie, ja się tam opaliłam! Moja piękna, prawie alabastrowa cera! - zaczęłam rozpaczać. Czarnowłosy mierzył mnie czerwonym, rozbawionym spojrzeniem.
- No co? Trzy lata ciemnicy! Trzy! Zamień się. Ty masz taką fajną, jasną skórę... - zajęczałam, formując usta w dzióbek. Zaczęłam się na niego gapić. Kątem oka zauważyłam kogoś na środku pasa. Wciągnęłam mocno powietrze. Cóż, jestem lisim demonem, też mam niezły węch.
- Te, Jyrggy, Wampir. Ale nie pamiętam jego zapachu, musi być nowy. - stwierdziłam po profesorsku, skinieniem wskazując sylwetkę oddaloną od nas kilkadziesiąt metrów.

Słysząc jej narzekanie ledwo powstrzymał się od śmiechu. Co on by dał, żeby mieć choćby i taką babcię... Jego własna pewnie nawet nie pamięta, że miała wnuka. Gdyby był normalny, pewnie wcale by mu to nie przeszkadzało. Normalny jak na naga. Ale nie był, więc tęsknił za tym. Za swatającą babcią, sadzającą dorosłe wnuki na kolanach i za całą resztą rodziny, która w jego kulturze nie istniała... W jego ojczystym języku nie było nawet takiego słowa, ani nawet określeń na poszczególnych członków familii! Nie zamierzał jednak robić na ten temat żadnych wywodów, w końcu co to kogo obchodzi? Jednak ani na chwilę nie przestał słuchać. To byłoby równe najcięższemu z grzechów.
-Dla mnie dużo bardziej atrakcyjna jest Afryka. Wiesz, wychowałem się w podobnym gorącu, pustynie to mój żywioł... No i tam mógłbym sobie spokojnie hasać nawet i nago! -Zaśmiał się jowialnie. -A moja skóra jest tak samo piękna jak ja, dlatego jest taka idealna! Gładka, blada i jędrna jak baranie jaja! -Wyszczerzył się jak ostatni głupek i rozczochrał jej włosy.
Nie rozglądał się dookoła, więc chłopaka nie widział. Z resztą, miał raczej nienajlepszy wzrok, taka już wężowa dola. Za to słuch i węch miał w doskonałej kondycji. Dziewczyna nic mu nie musiała mówić, sam się zorientował.
-Taaaa... Wiem. Kociak jakiś. Nie interesuj się za bardzo, przynajmniej nie teraz. Mamy w końcu cały rok, jeszcze zdążymy go obgadać i ze sto razy! -Machnął ręką lekceważąco. Nigdy się nie śpieszył, na wszystko zawsze miał czas i teraz też hołubił tej zasadzie.

Ostatnio edytowany przez Khaazara (10-07-2012 19:40:52)


Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!

Offline

 

#13 10-07-2012 19:40:00

 Risu

Nikczemna Pani Imperator

10436571
Skąd: Sweet Home Alabama
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 92
WWW

Re: Lotnisko

Cherish napisał:

- Woah! - krzyknął, odwracając się gwałtownie. Czarny kot musiał zaczepić się pazurami materiału jego bluzy, żeby nie spaść. Zaś blondyn dyszał. - ...a...a...a... - przez chwilę otwierał i zamykał usta, nie mogąc nic wydusić. - Moje serce... - szepnął do siebie, kładąc dłonie po lewej stronie klatki piersiowej. Szybkie, mocne uderzenia narządu, który się tam krył wskazywały na to, że nie zszedł na zawał.
  Wziął głęboki wdech, siadając na stojącej obok, jasnozielonej walizce. Przyjrzał się białowłosemu, który to napędził mu takiego stracha.
- Ktoś ty? - rzucił pytaniem, poprawiając na nosie okularki.

- Nie drzyj się, przecież cię nie zjem. - warknął. Jeszcze nie zjem. Zachichotał pod nosem, obserwując dość irracjonalną reakcję towarzysza.
- Po pierwsze, nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co za tym idzie, nie odpowiem na twoje. Po drugie... siedzisz na środku pasa startowego. Wiesz, to takie miejsce, gdzie samolot tylko czeka, by cię rozjechać... Dlatego, jeśli pozwolisz, udam się w bezpieczniejsze miejsce, bo jestem za młody, żeby umierać. - rzucił wesoło, przechodząc pod bramki wykrywające metal. Gestem dłoni nakazał zielonookiemu podejść do siebie. Jeśli się nie boi... Kątem oka zarejestrował, że ktoś zaliczył epicką wywrotkę o własne nogi. Uśmiech sam wpełzł na jego usta.


Gwałcić, rabować, palić, mordować! *-*

Offline

 

#14 10-07-2012 19:40:03

 Riwena

Fioletowa Głupota

41584214
Skąd: Chyba Polska, ale ręki nie dam
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 72

Re: Lotnisko

Carolinee napisał:

Kiedy wreszcie dotarła na lotnisko, przywitało ją popołudniowe słońce. Jakby nie mogło być jeszcze gorzej. Czasem miała dosyć swoich upodobań do wiktoriańskich sukien. Westchnęła i wzięła na ręce Doris. Również niezbyt odpowiadała kotce obecna sytuacja, nie przepadała za gorącem. Na pewno wolałaby siedzieć teraz w chłodnym pokoju, na swoim posłaniu.
Przesłoniła ręką oczy, aby móc lepiej widzieć i zauważyła dwie postaci. Pewnie również do Akademii. Prawdę mówiąc to nie do końca orientowała się w uczniach szkoły. Zaśmiała się cicho.
Gdy całkiem niedaleko zauważyła chłopaka, przyjrzała mu się uważniej. Hmm... Pewnie pierwszoroczniak. Warknęła pod nosem, kiedy ktoś, powiedziałaby, 'sprzątnął jej go sprzed nosa'. Prychnęła. Będzie jeszcze mnóstwo okazji.
- Prawda, Doris? - spytała kotkę spokojnie wylegującą się w jej ramionach, nie oczekując odpowiedzi. Oparła się o walizkę i jeszcze raz rozejrzała wokół. Jakaś drobna osóbka, dosyć nieudolnie, starała się dotrzeć do samolotu. Przymrużyła oczy i podeszła do dziewczyny z uśmiechem.
- Hej, wszystko w porządku? - przechyliła głowę w bok obserwując z zaciekawieniem jej próby wydedukowania dokąd ma iść.

Nagle obok pojawiła się jakaś dziewczyna o ślicznych, fioletowych włosach i charakterystycznym stroju. Zapytała czy wszystko w porządku i wyciągnęła rękę.
- Nie zupełnie... Wiesz może-że gdzie mamy iść na samolot? - wydukała, a dopiero później uświadomiła sobie, że nie wie czy ta dziewczyna również leci tam gdzie ona, więc dodała cichutko: - Bo ty też z akademii?
Nieznajoma pokiwała głową, ale jej dłoń wciąż była skierowana ku Allouette, więc ta ostrożnie podała swoją. Nie wyglądała tak, jak się tego spodziewała. Może w tej szkole nie będzie tak źle? Może ONI są milsi od ludzi, których zawsze się bała?
- Czyli-li mnie zaprowadzisz? - zapytała, zapominając, że w swoich myślach była pogrążona nie dłużej niż sekundę i fioletowłosa nie zdążyła nic powiedzieć.

Ostatnio edytowany przez Riwena (10-07-2012 19:43:21)


To tylko ja. Przeglądaj dalej.

Offline

 

#15 10-07-2012 19:46:45

 Cherish

Wiśniowy Książę

Skąd: Cukiernia~
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 235
WWW

Re: Lotnisko

Risu napisał:

- Nie drzyj się, przecież cię nie zjem. - warknął. Jeszcze nie zjem. Zachichotał pod nosem, obserwując dość irracjonalną reakcję towarzysza.
- Po pierwsze, nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co za tym idzie, nie odpowiem na twoje. Po drugie... siedzisz na środku pasa startowego. Wiesz, to takie miejsce, gdzie samolot tylko czeka, by cię rozjechać... Dlatego, jeśli pozwolisz, udam się w bezpieczniejsze miejsce, bo jestem za młody, żeby umierać. - rzucił wesoło, przechodząc pod bramki wykrywające metal. Gestem dłoni nakazał zielonookiemu podejść do siebie. Jeśli się nie boi... Kątem oka zarejestrował, że ktoś zaliczył epicką wywrotkę o własne nogi. Uśmiech sam wpełzł na jego usta.

Skrzywił się. Białowłosy był stanowczo dziwny. I ten chichot... aż ciary przechodzą.
  Popatrzył za odchodzącym. W zasadzie to nie miał nic przeciw podejściu do niego. Bo czemu nie? Wstał z walizki i złapał ją, robiąc kroki w stronę czerwonookiego. W pierwszej chwili gwałtownie go cofnęło i prawie upadł na cztery litery, ponieważ bagaż okazał się... silniejszy?
  Warknął pod nosem, łapiąc rączkę drugą dłonią i tym razem udało mu się ruszyć z miejsca. Powiedzmy, że kółka nie były pierwszej jakości, więc kręciły się dość opornie.


I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back

Offline

 

#16 10-07-2012 19:48:10

UmiUmi

Forever Alone

Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 7

Re: Lotnisko

- Uuu- roześmiała się. - Luuubię samoloty- przyznała, jak zwykle mówiła sama do siebie. Tak to już jest kiedy przywykniesz do bycia miejscowym 'Forever Alone", bo tak ją nazywano w szkole. - Kiedyś będę takim latać, zobaczycie!- to powiedziawszy zaczęła krążyć i zataczać ósemki. Ludzie na pewno dziwnie na nią patrzyli, ale ją to nie obchodziło, tak samo jak ich nie powinno obchodzić, co robi.
No dobra, koniec przedstawienia, pomyślała i uspokoiła się. Rozejrzała się dookoła. Potwornie jej się nudziło. Zaczęła bujać się raz w tą raz w tamtą.

Offline

 

#17 10-07-2012 19:50:23

 Marqueree

Zła Wróżka Chrzestna

13862368
Skąd: Mordor, Ulica Ciemna 4
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 210

Re: Lotnisko

Khaazara napisał:

Słysząc jej narzekanie ledwo powstrzymał się od śmiechu. Co on by dał, żeby mieć choćby i taką babcię... Jego własna pewnie nawet nie pamięta, że miała wnuka. Gdyby był normalny, pewnie wcale by mu to nie przeszkadzało. Normalny jak na naga. Ale nie był, więc tęsknił za tym. Za swatającą babcią, sadzającą dorosłe wnuki na kolanach i za całą resztę rodziny, która w jego kulturze nie istniała... W jego ojczystym języku nie było nawet takie słowa, a ni nawet określeń na poszczególnych członków familii! Nie zamierzał jednak Robić na ten temat żadnych wywodów, w końcu co to kogo obchodzi? Jednak ani na chwilę nie przestał słuchać. To byłoby równe najcięższemu z grzechów.
-Dla mnie dużo bardziej atrakcyjna jest Afryka. Wiesz, wychowałem się w podobnym gorącu, pustynie to mój żywioł... No i tam mógłbym sobie spokojnie hasać nawet i nago! -Zaśmiał się jowialnie. -A moja skóra jest tak samo piękna jak ja, dlatego jest taka idealna! Gładka, blada i jędrna jak baranie jaja! -Wyszczerzył się jak ostatni głupek i rozczochrał jej włosy. Nie rozglądał się dookoła, więc chłopaka nie widział. Z resztą, miał raczej nie najlepszy wzrok, taka już wężowa dola. Za to słuch i węch miał w doskonałej kondycji. Dziewczyna nic mu nie musiała mówić, sam się zorientował.
-Taaaa... Wiem. Kociak jakiś. Nie interesuj się za bardzo, przynajmniej nie teraz. Mamy w końcu cały rok, jeszcze zdążymy go obgadać i ze sto razy! -Machnął ręką lekceważąco. Nigdy się nie śpieszył, na wszystko zawsze miał czas i teraz też hołubił tej zasadzie.

Nie wytrzymałam. Zaczęłam się chichrać po lisiemu, wywracając na jego ogon. Ogarnęłam się jednak po chwili orientując, która godzina.
- Chodźmy... Dobra, ja pójdę, ty pełźnij do samolotu. Niedługo wybije pół do piątej. - westchnęłam. Wzięłam swoje walizki i zawołałam lisy po czym powoli ruszyliśmy w stronę samolotu. Był wielki, a w środku... Pięciogwiazdkowy samolot dla gwiazd. Będąc już blisko poczułam kilka znajomych zapachów. Mojego współ-pokojowca, Mesha, z którym zbezcześciliśmy okno w jego pokoju, Sukkuba siedzącego przede mną w ławce, białowłosego elfa który zwykł się dziwnie gapić. Jakby chciał kogoś zjeść. I sprawiającą pozory nieśmiałej dhampirzycę z drugiego roku. Kiedy już zaszliśmy... Cóż, ogon Jyrgalla zrobił niemałą furorę wśród nowych. Jak zwykle. Nie przejmując się tym oddaliśmy bagaże personelowi i stanęliśmy przed samolotem czekając, aż łaskawie pozwolą wejść.


Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫


Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!

Offline

 

#18 10-07-2012 19:50:54

 Carolinee

Diablica

Skąd: Najgłębsze czeluście Piekła
Zarejestrowany: 09-07-2012
Posty: 165

Re: Lotnisko

Riwena napisał:

Nagle obok pojawiła się jakaś dziewczyna o ślicznych, fioletowych włosach i charakterystycznym stroju. Zapytała czy wszystko w porządku i wyciągnęła rękę.
-  Nie zupełnie... Wiesz może-że gdzie mamy iść na samolot? - wydukała, a dopiero później uświadomiła sobie, że nie wie czy ta dziewczyna również leci tam gdzie ona, więc dodała cichutko: -  Bo ty też z akademii?
Nieznajoma pokiwała głową, ale jej dłoń wciąż była skierowana ku Allouette, więc ta ostrożnie podała swoją. Nie wyglądała tak, jak się tego spodziewała. Może w tej szkole nie będzie tak źle? Może ONI są milsi od ludzi, których zawsze się bała?
-  Czyli-li mnie zaprowadzisz?  - zapytała, zapominając, że w swoich myślach była pogrążona nie dłużej niż sekundę i fioletowłosa nie zdążyła nic powiedzieć.

Uśmiechnęła się szerzej, widząc niepewność dziewczyny.
- Tak, ja również jestem z Akademii. - odpowiedziała, przyglądając się jej uważniej. Była... słodka. Ale na chwilę obecną obrała już cel. Nie miała zamiaru zawracać sobie głowy grą na dwa fronty.
- Jasne, nie ma sprawy. Zostało już niewiele czasu do odlotu, więc wypadałoby się pospieszyć. - dodała, zerkając na nią niepewnie. Wyglądała na delikatną, ale czy potrzebowała pomocy z dostaniem się do samolotu? Potrząsnęła lekko głową, odganiając tę myśl.
- Ah, nie przedstawiłam się. Alice. Alice Fairway. - rzekła posyłając jej pokrzepiający uśmiech. - A ty?

Ostatnio edytowany przez Carolinee (10-07-2012 19:51:59)


Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy. 

Offline

 

#19 10-07-2012 19:53:45

 Risu

Nikczemna Pani Imperator

10436571
Skąd: Sweet Home Alabama
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 92
WWW

Re: Lotnisko

Cherish napisał:

Skrzywił się. Białowłosy był stanowczo dziwny. I ten chichot... aż ciary przechodzą.
  Popatrzył za odchodzącym. W zasadzie to nie miał nic przeciw podejściu do niego. Bo czemu nie? Wstał z walizki i złapał ją, robiąc kroki w stronę czerwonookiego. W pierwszej chwili gwałtownie go cofnęło i prawie upadł na cztery litery, ponieważ bagaż okazał się... silniejszy?
  Warknął pod nosem, łapiąc rączkę drugą dłonią i tym razem udało mu się ruszyć z miejsca. Powiedzmy, że kółka nie były pierwszej jakości, więc kręciły się dość opornie.

Z zadowoleniem zauważył, że istotka posłusznie podąża za nim. Jak wierny piesek! Przewrócił oczami, gdy ten się przewrócił. Luuudzie, no kto tak robi, no?! Ale pomóc nie miał zamiaru. Przecież jak komuś zależy to sam sobie pomoże. Stwierdził jednak, że jeszcze chwila i zapuści tam korzenie, podszedł więc kilka kroków naprzód i przejął od niego walizkę, ciągnąc ją razem ze swoim bagażem do cienia. Zerkał co chwilę, czy blondynek nadąża. Jeszcze tego mu brakowało, niańczenia dzieci.
- Gdzie jedziesz? - zagadnął znowu.


Gwałcić, rabować, palić, mordować! *-*

Offline

 

#20 10-07-2012 20:01:37

 Cherish

Wiśniowy Książę

Skąd: Cukiernia~
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 235
WWW

Re: Lotnisko

Risu napisał:

Z zadowoleniem zauważył, że istotka posłusznie podąża za nim. Jak wierny piesek! Przewrócił oczami, gdy ten się przewrócił. Luuudzie, no kto tak robi, no?! Ale pomóc nie miał zamiaru. Przecież jak komuś zależy to sam sobie pomoże. Stwierdził jednak, że jeszcze chwila i zapuści tam korzenie, podszedł więc kilka kroków naprzód i przejął od niego walizkę, ciągnąc ją razem ze swoim bagażem do cienia. Zerkał co chwilę, czy blondynek nadąża. Jeszcze tego mu brakowało, niańczenia dzieci.
- Gdzie jedziesz? - zagadnął znowu.

Nie zdążył zaprotestować zabrania swojej walizki. Ostatecznie tylko westchnął.
- Gdzie? Do... do czegoś w stylu Hogwartu, nie? - zerknął na kociaka, który w dalszym ciągu spał, mając zupełnie w głębokim poważaniu świat. Oszust jeden, nie chce mu się chodzić o własnych siłach, to udaje wielce zmęczonego. - Będziesz coś chciał, Baronie. - Skrzyżował ręce i przeniósł wzrok z powrotem na długowłosego chłopaka.
- Nie pamiętam jak to się dokładnie nazywało. - Wzruszył ramionami.


I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back

Offline

 

#21 10-07-2012 20:04:47

 Riwena

Fioletowa Głupota

41584214
Skąd: Chyba Polska, ale ręki nie dam
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 72

Re: Lotnisko

Carolinee napisał:

- Tak, ja również jestem z Akademii. - odpowiedziała, przyglądając się jej uważniej. Była... słodka. Ale na chwilę obecną obrała już cel. Nie miała zamiaru zawracać sobie głowy grą na dwa fronty.
- Jasne, nie ma sprawy. Zostało już niewiele czasu do odlotu, więc wypadałoby się pospieszyć. - dodała, zerkając na nią niepewnie. Wyglądała na delikatną, ale czy potrzebowała pomocy z dostaniem się do samolotu? Potrząsnęła lekko głową, odganiając tę myśl.
- Ah, nie przedstawiłam się. Alice. Alice Fairway. - rzekła posyłając jej pokrzepiający uśmiech. - A ty?

- Jestem Alouette... de Villers - odpowiedziała już z trochę większą śmiałością - miło cię
poznać.

Lubiła takich ludzi, którzy choć czasem zwracają uwagę na osoby, które są po prostu nieśmiałe i nieporadne - jak ona. Kim więc Alice mogła być? Jaką rasą? Nie znała się na tym zbytnio, ale raczej nowo-poznana nie mogła być jakimś demonem, których się spodziewała. Po dość sympatycznym, jak na jej gust, wyglądzie nie umiała stwierdzić, w końcu w całym swoim życiu nie spotkała nikogo takiego jak ona.
- Masz rację z tym samolotem. Szkoda byłoby się spóźnić... Lubię latać.
Kiedy kogoś poznawała, to zaraz po jąkaniu gadała dziwne rzeczy. Miała nadzieję, że dziewczyna nie zobaczy jej rumieńca, pod cieniutką warstwą pudru, który miał zasłaniać często różowy kolor policzków.


To tylko ja. Przeglądaj dalej.

Offline

 

#22 10-07-2012 20:08:55

 Khaazara

Forumowy Sucharek

43894731
Skąd: Krymtataria
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 255

Re: Lotnisko

Marqueree napisał:

Nie wytrzymałam. Zaczęłam się chichrać po lisiemu, wywracając na jego ogon. Ogarnęłam się jednak po chwili orientując, która godzina.
- Chodźmy... Dobra, ja pójdę, ty pełźnij do samolotu. Niedługo wybije pół do piątej. - westchnęłam. Wzięłam swoje walizki i zawołałam lisy po czym powoli ruszyliśmy w stronę samolotu. Był wielki, a w środku... Pięciogwiazdkowy samolot dla gwiazd. Będąc już blisko poczułam kilka znajomych zapachów. Mojego współ-pokojowca, Mesha, z którym zbezcześciliśmy okno w jego pokoju, Sukkuba siedzącego przede mną w ławce, białowłosego elfa który zwykł się dziwnie gapić. Jakby chciał kogoś zjeść. I sprawiającą pozory nieśmiałej dhampirzycę z drugiego roku. Kiedy już zaszliśmy... Cóż, ogon Jyrgalla zrobił niemałą furorę wśród nowych. Jak zwykle. Nie przejmując się tym oddaliśmy bagaże personelowi i stanęliśmy przed samolotem czekając, aż łaskawie pozwolą wejść.

Pobłażliwie przyjął jej śmiechy, chichy i nawet obijanie się o jego ogon. Ach, tak już jest, jak się grzeszy czystą zarąbistością; nawet koleżanki same się na niego pchają! Natomiast pomysł udania się do samolotu wyjątkowo przypadł mu do gustu. Miał serdecznie dość sterczenia w jednym miejscu. Jeszcze chwila i zapuści korzenie! Zgarnął więc Mikę, która fuknęła na niego oburzona i bagaż podręczny a także swoją słynną płachto-burkę. Chciał ją wpakować do torby, ale zrezygnował. Była wypchana po brzegi i bał się, że jeśli ją otworzy to wszystko z hukiem wyleci. Z braku lepszego pomysłu, owinął szmatę wokół bioder i popełzł za przyjaciółką. Nie zwracał większej uwagi na ludzi. Bardziej kojarzył imiona niż twarze, więc nikogo za bardzo nie rozpoznawał. Gdy kilkoro pierwszoroczniaków wgapiło się z otwartymi ustami w jego ogon, wyprostował się dumnie, wypiął pierś, oparł jedną dłoń na biodrze a drugą założył za głowę, którą zadarł wysoko do góry. Oczy przymknął a zęby wyszczerzył, ogon rozwinął się imponująco. Wyglądał jak fotomodelka czekająca na blask fleszy.

Ostatnio edytowany przez Khaazara (10-07-2012 20:09:58)


Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!

Offline

 

#23 10-07-2012 20:17:29

 Carolinee

Diablica

Skąd: Najgłębsze czeluście Piekła
Zarejestrowany: 09-07-2012
Posty: 165

Re: Lotnisko

Riwena napisał:

- Jestem Alouette... de Villers - odpowiedziała już z trochę większą śmiałością - miło cię
poznać.

Lubiła takich ludzi, którzy choć czasem zwracają uwagę na osoby, które są po prostu nieśmiałe i nieporadne - jak ona. Kim więc Alice mogła być? Jaką rasą? Nie znała się na tym zbytnio, ale raczej nowo-poznana nie mogła być jakimś demonem, których się spodziewała. Po dość sympatycznym, jak na jej gust, wyglądzie nie umiała stwierdzić, w końcu w całym swoim życiu nie spotkała nikogo takiego jak ona.
-  Masz rację z tym samolotem. Szkoda byłoby się spóźnić... Lubię latać.
Kiedy kogoś poznawała, to zaraz po jąkaniu gadała dziwne rzeczy. Miała nadzieję, że dziewczyna nie zobaczy jej rumieńca, pod cieniutką warstwą pudru, który miał zasłaniać często różowy kolor policzków.

- Mi również. - uśmiechnęła się raz jeszcze widząc, że Alouette się rozluźnia. - Pomóc ci może z bagażami? - zerknęła na rzeczy, które miała ze sobą dziewczyna. Sama zabrała tylko jedną dużą walizkę i torebkę. Nie były one dla niej ciężarem, mimo że wydawała się delikatna, bez problemu potrafiła je unieść. A teraz... kim mogła być ta drobna uczennica Akademii? Sądząc po jej lekko szpiczastych uszach, stawiałaby na elfa. Ale takimi rzeczami będzie zajmować się po dotarciu na miejsce. W tej chwili ich celem był samolot. Dotarcie tam w jednym kawałku było najważniejsze.
- Lepiej się pospieszmy, raczej nie będą na nas czekać. - pociągnęła Alouette lekko za rękę.

Ostatnio edytowany przez Carolinee (10-07-2012 20:18:52)


Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy. 

Offline

 

#24 10-07-2012 20:19:37

 Risu

Nikczemna Pani Imperator

10436571
Skąd: Sweet Home Alabama
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 92
WWW

Re: Lotnisko

Cherish napisał:

Nie zdążył zaprotestować zabrania swojej walizki. Ostatecznie tylko westchnął.
- Gdzie? Do... do czegoś w stylu Hogwartu, nie? - zerknął na kociaka, który w dalszym ciągu spał, mając zupełnie w głębokim poważaniu świat. Oszust jeden, nie chce mu się chodzić o własnych siłach, to udaje wielce zmęczonego. - Będziesz coś chciał, Baronie. - Skrzyżował ręce i przeniósł wzrok z powrotem na długowłosego chłopaka.
- Nie pamiętam jak to się dokładnie nazywało. - Wzruszył ramionami.

- Hogwart. Hogwart! Hogwa... hahahah, nie mogę. Człowieku, z jakiej ty jesteś planety? - wysapał w przerwach między salwami głośnego śmiechu. Mało brakowało, a zacząłby turlać się po podłodze, ale jednak jakąś tam dumę posiadał. Chociaż i tak pewnie wyglądał jak wariat. Co najmniej. Okej, czyli jeden z naszych...
- Masz na myśli Akademię, koteczku? - wymruczał, zaplatając sobie na palcu jeden z blond kosmyków. Pocieszny dzieciak. Zapytał go jeszcze o godzinę. Może i szkoła była dziwna, ale mimo wszystko wolał wrócić do niej, niż do "domu".


Gwałcić, rabować, palić, mordować! *-*

Offline

 

#25 10-07-2012 20:25:01

 Cherish

Wiśniowy Książę

Skąd: Cukiernia~
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 235
WWW

Re: Lotnisko

Risu napisał:

- Hogwart. Hogwart! Hogwa... hahahah, nie mogę. Człowieku, z jakiej ty jesteś planety? - wysapał w przerwach między salwami głośnego śmiechu. Mało brakowało, a zacząłby turlać się po podłodze, ale jednak jakąś tam dumę posiadał. Chociaż i tak pewnie wyglądał jak wariat. Co najmniej. Okej, czyli jeden z naszych...
- Masz na myśli Akademię, koteczku? - wymruczał, zaplatając sobie na palcu jeden z blond kosmyków. Pocieszny dzieciak. Zapytał go jeszcze o godzinę. Może i szkoła była dziwna, ale mimo wszystko wolał wrócić do niej, niż do "domu".

Zrobił naburmuszoną minę.
- Tak, Akademię!... Yhm? Akademię?- Jego mina zaczęła wyrażać objaw totalnej dezorientacji, jak dziecko, które pierwszy raz słyszy o pedobearze. - To tak się nazywa? Dobra. Zapamiętam~... w ogóle, to skąd mam wiedzieć, która godzina? - Zmrużył oczy, patrząc dziwnie na chłopaka.


I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back

Offline

 

#26 10-07-2012 20:29:18

 Aeris

Kociak

Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 11

Re: Lotnisko

Zerknął na zegarek, kiedy usłyszał pytanie jakiegoś blondynka obok.
No tak, niewiele czasu pozostało. Białowłosego kojarzył z widzenia z niższej klasy, nie znał go jednak osobiście.
Coraz więcej ludzi zaczynało wsiadać do samolotu, zaczął się niepokoić, że ktoś zajmie mu najlepsze miejsce. Mimo to, nie ruszał się z płyty lotniska, rozglądając się ciekawie wokół.


- Ri, kocham cię.
- Dziękuję, ja siebie też.

Offline

 

#27 10-07-2012 20:32:39

 Marqueree

Zła Wróżka Chrzestna

13862368
Skąd: Mordor, Ulica Ciemna 4
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 210

Re: Lotnisko

Khaazara napisał:

Pobłażliwie przyjął jej śmiechy, chichy i nawet obijanie się o jego ogon. Ach, tak już jest, jak się grzeszy czystą zarąbistością; nawet koleżanki same się na niego pchają! Natomiast pomysł udania się do samolotu wyjątkowo przypadł mu do gustu. Miał serdecznie dość sterczenia w jednym miejscu. Jeszcze chwila i zapuści korzenie! Zgarnął więc Mikę, która fuknęła na niego oburzona i bagaż podręczny a także swoją słynną płachto-burkę. Chciał ją wpakować do torby, ale zrezygnował. Była wypchana po brzegi i bał się, że jeśli ją otworzy to wszystko z hukiem wyleci. Z braku lepszego pomysłu, owinął szmatę wokół bioder i popełzł za przyjaciółką. Nie zwracał większej uwagi na ludzi. Bardziej kojarzył imiona niż twarze, więc nikogo za bardzo nie rozpoznawał. Gdy kilkoro pierwszoroczniaków wgapiło się z otwartymi ustami w jego ogon, wyprostował się dumnie, wypiął pierś, oparł jedną dłoń na biodrze a drugą założył za głowę, którą zadarł wysoko do góry. Oczy przymknął a zęby wyszczerzył, ogon rozwinął się imponująco. Wyglądał jak fotomodelka czekająca na blask fleszy.

On jest świrem w pełnej krasie. I za to go uwielbiam. Nie wytrzymałam. Szybko złapałam telefon i cyknęłam mu ze dwie fotki po czym zaczęłam się psychicznie chichrać. Spojrzał na mnie i też zaczął. I nagle zbawienie - otwarły się w drzwi samolotu i stanął w nich nasz (nie)kochany woźny, każąc się zbierać. Kiwnęłam chłopakowi i jako jedni z pierwszych znaleźliśmy się we wnętrzu maszyny.


Powoli przenosimy się już do Samolotu.
Lot potrwa kilka godzin. Dwie do czterech, zależnie o pogody.


Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫


Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!

Offline

 

#28 10-07-2012 20:34:15

 Risu

Nikczemna Pani Imperator

10436571
Skąd: Sweet Home Alabama
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 92
WWW

Re: Lotnisko

Cherish napisał:

Zrobił naburmuszoną minę.
- Tak, Akademię!... Yhm? Akademię?- Jego mina zaczęła wyrażać objaw totalnej dezorientacji, jak dziecko, które pierwszy raz słyszy o pedobearze. - To tak się nazywa? Dobra. Zapamiętam~... w ogóle, to skąd mam wiedzieć, która godzina? - Zmrużył oczy, patrząc dziwnie na chłopaka.

- Mhm, Akademia. Albo Zbiór Przypadków Niespotykanych, jak to pieszczotliwie ochrzciliśmy. Chociaż przyznasz, że Akademia brzmi krócej. - burknął. - Nie czytasz zegarkom w myślach? - udał smutek, ocierając nieistniejącą łzę. - To jaki masz talent? - zasypał go nagle furą dziwnych pytań. - Ach, przy okazji, jestem Meshilik. - przewrócił oczami, otrzepując koszulkę z niewidzialnego pyłu. Zauważył też jakieś ruchy w stronę stanowisk samolotowych. Pomachał Neddy i jej towarzyszowi, kierując się leniwym krokiem w ich stronę.


Gwałcić, rabować, palić, mordować! *-*

Offline

 

#29 10-07-2012 20:37:38

 Riwena

Fioletowa Głupota

41584214
Skąd: Chyba Polska, ale ręki nie dam
Zarejestrowany: 08-07-2012
Posty: 72

Re: Lotnisko

Carolinee napisał:

- Mi również. - uśmiechnęła się raz jeszcze widząc, że Alouette się rozluźnia. - Pomóc ci może z bagażami? - zerknęła na rzeczy, które miała ze sobą dziewczyna. Sama zabrała tylko jedną dużą walizkę i torebkę. Nie były one dla niej ciężarem, mimo że wydawała się delikatna, bez problemu potrafiła je unieść. A teraz... kim mogła być ta drobna uczennica Akademii? Sądząc po jej lekko szpiczastych uszach, stawiałaby na elfa. Ale takimi rzeczami będzie zajmować się po dotarciu na miejsce. W tej chwili ich celem był samolot. Dotarcie tam w jednym kawałku było najważniejsze.
- Lepiej się pospieszmy, raczej nie będą na nas czekać. - pociągnęła Alouette lekko za rękę.

- Nie trzeba - bąknęła próbując przywołać resztki niezależności - dam sobie radę.
Nie było to całkiem zgodne z prawdą, ponieważ sama walizka ważyła chyba więcej niż skromny bagaż. Była to jedna z tych staroświeckich rzeczy, które jej babcia tak kochała.
Po chwili do niej dotarło, że Alice chce już iść, więc podreptała za nią, starając się patrzeć na nogi, choć z każdą chwilą widziała jakąś ciekawą osobę. Zwłaszcza jej uwagę przykuł chłopak, który widocznie był w połowie wężem. Otaczała go grupka ludzi, jednak ona nawet nie chciała się gapić, bo nie dość, że nie lubiła nawet patrzeć na osoby otoczone wianuszkiem fanów, to nawet na dołączenie do jakiegokolwiek tłumu było dla niej stresujące.
- Dużo jest tam podobnych do niego? - zapytała Alice, ukrywając nawet przed samą sobą strach.
Zapomniała, że się śpieszą, a także nie miała pojęcia, czy owa pomocna osoba chodziła już do akademii.


To tylko ja. Przeglądaj dalej.

Offline

 

#30 10-07-2012 20:39:31

 Cherish

Wiśniowy Książę

Skąd: Cukiernia~
Zarejestrowany: 07-07-2012
Posty: 235
WWW

Re: Lotnisko

Risu napisał:

- Mhm, Akademia. Albo Zbiór Przypadków Niespotykanych, jak to pieszczotliwie ochrzciliśmy. Chociaż przyznasz, że Akademia brzmi krócej. - burknął. - Nie czytasz zegarkom w myślach? - udał smutek, ocierając nieistniejącą łzę. - To jaki masz talent? - zasypał go nagle furą dziwnych pytań. - Ach, przy okazji, jestem Meshilik. - przewrócił oczami, otrzepując koszulkę z niewidzialnego pyłu. Zauważył też jakieś ruchy w stronę stanowisk samolotowych. Pomachał Neddy i jej towarzyszowi, kierując się leniwym krokiem w ich stronę.

- Ja mam mnóstwo talentów! - stwierdził. - Mi na imię Dylan... Twoje jest zabawne. - Uśmiechnął się szeroko. Podążył też trochę w tyle za chłopakiem, gdy zaczął kierować się w stronę dwójki osób... z których jedna... miała...
  Czy to jest ogon? zapytał sam siebie w myślach. Najwyraźniej trafiłem na mnóstwo dziwnych osób.... Westchnął, ściągnął okulary z niebieską oprawką, co zmusiło go do prawie zamknięcia oczu. Schował przedmiot do kieszeni bluzy, zaś z drugiej wyciągnął okularki o ciemnozielonych szkłach i bursztynowej oprawce. Jego oczy zmieniły kolor na złoty.


I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back

Offline

 
Zawartość forum jest wytworem fikcji literackiej i pod żadnym pozorem nie należy naśladować powyższych treści.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
berlin-hotel.pl