- Yyyy... - wydałam z siebie bardzo głupi dźwięk. - Jeśli mam odpowiedzieć szczerze, to nie wiem. To chyba dzięki ogniowi na łapach. Albo magii. - mruknęłam, oglądając łapę i ruszyłam dalej. - Albo jedno i drugie... - westchnęłam ciężko.
- Dobra, jak masz pomysł to zadaj inne pytanie. Inteligentniejsze. Jeszcze ze dwa kilometry i jesteśmy. - powiedziałam, znów przyśpieszając.
Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫
Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!
Offline
Wziął nosem głęboki wdech i przechylił głowę.
- Smakujesz inaczej niż ludzie? - znowu palnął bez zastanowienia, po czym uderzył się dłonią w głowę. - O czym ja do cholery gadam! - Zaśmiał się trochę niezręcznie. - Nieważne, nie był pytania...
I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back
Offline
Aż mnie to zastanowiło. Stanęłam, uniosłam łapę i... wgryzłam się do kości. Potrzymałam trochę krew w pysku po czym przełknęłam.
- Nie mam porównania. Nie jadam ludzi. Musiałbyś spróbować sam. - mruknęłam machając łapą, która w zastraszającym tempie zaczęła się regenerować. - Mogę ci dać spróbować jak chcesz. - westchnęłam, poruszając uszami. No bo co mi za różnica?
Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫
Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!
Offline
- Em... ten. Dziękuję? Jadam zwykłe rzeczy... - w zasadzie wyszeptał, spogladając gdzieś za siebie. Potem znowu w dół. - Długo jeszcze? Wysoko tu trochę..
I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back
Offline
Adventure Time
Dzisiaj całkiem ciepło.... i cicho.
Siedziałem na brzegu fontanny, gapiąc się w błyszczącą wodę. Woda to mój żywioł, nie umiałem bez niej żyć. Rozejrzałem się i spostrzegłem grupkę ludzi maszerującą wzdłuż alejek. Uśmiechnąłem się. Naszła mnie chęć zrobienia psikusa, ale powstrzymałem. Poczekam z tym do kolejnych dni...
Offline
Diablica
- Ugh... Nieco gorzej się czuję, ale... było warto - stwierdziła Alice po dotarciu(a może raczej dowleczeniu) się na Dziedziniec. Wzięła głęboki wdech, rozkoszując się świeżym, nocnym powietrzem. Gwiazdy świeciły w górze, układając się w przeróżne kształty. Alice ze zdziwieniem stwierdziła, iż widzi latarnie morskie. Pokręciła ze znużeniem głową i spojrzała na chłopaka obok. Dylan również wydawał się być zmęczony, wolno odgarnęła mu kosmyk włosów opadający na oczy.
- Cóż, będę się zbierać - powiedziała, przerywając niezręczną ciszę, która wisiała nad nimi od dłuższej chwili. - Miło było i mam nadzieję, że powtórzymy to... w najbliższej przyszłości - dodała, przysuwając się bliżej. Skradła mu całkiem długi pocałunek,, bez najmniejszego skrępowania przygryzając jego dolną wargę.
Po raz ostatni musnęła bladymi palcami jego policzek i odwróciła się, znikając w mroku nocy.
Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy.
Offline
Jyrgall pełzł przez dziedziniec nieco pijańskim zygzakiem, w niektórych momentach niemalże zataczając półkola, obijając się o drzewa i hacząc ogonem kostkę brukową. W pionie nie trzymał się prawie wcale, niemalże szorując brzuchem o nawierzchnię, trudno się jednak temu dziwić. Nag powoli dochodził do nieco mętnego wniosku, iż niebo i podłoga wcale nie dzieli aż tak wielka odległość, jak zawsze mu się wydawało. W gruncie rzeczy, to co zawsze jest podłogą, czasami może wydawać się niebem. Tak jak w tej chwili. Gdy wężowaty padł jak długi pośrodku placu, ta zimna, kamienna posadzka wydawała mu się niebiańskim wytworem inwencji twórczej dowolnego boga i jego aniołów.Popłakałby się z radości, ale zamiast tego niemo zabulgotał w kamień. A później niejako mając przeświadczenie, iż nie powinien wcale zalegać w takim miejscu, już całkiem oddał się swej wężowej naturze, spokojnie pełznąc dalej już w pozycji absolutnie poziomej. Niejako zarejestrował obecność innych jednostek osobowych, gdzieś tam hen daleko na trawniku, jednak fakt ten wydał mu się mniej istotny, niż konieczność pokonania schodów, która majaczyła mu gdzieś tam w odległej przyszłości.
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Lazł wolnym krokiem za resztą towarzystwa, chwiejąc się niebezpiecznie przez całą drogę. Gdy dotarł wreszcie na dziedziniec, rozejrzał się niemrawo.
- Eje... Gdzie ja mieszkam? - strzelił karpia, szturchając Dylana pod bok.
Offline
Jyrgall usłyszał pytanie inkuba tak wyraźnie, jak gdyby kto mu je do ucha wywrzeszczał, więc z wrogą miną odwrócił się w jego kierunku, sycząc ostrzegawczo i pokazując kły.
-Ciszej tam! Umarłych pobudzicie! -Na wpół wycedził, na wpół wyjęczał, po czym prawie krzyknął czując niewiarygodny ból głowy, będący reakcją obronną organizmu na jego własne słowa. Dostawanie kaca jeszcze zanim minął stan upicia od zawsze było wizytówką nagów, a biedny wężyk właśnie z całą siłą odczuwał ten przykry fakt na własnej skórze. Zacząłby się turlać po podłodze, gdyby to miało w jakikolwiek sposób mu ulżyć.
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Jak doczłapała, a raczej dolunatykowała na dziedziniec nie wiedziała i chyba wiedzieć nie chciała. Jej organizm jednak nie wytrzymał i samoistnie przyjął postać ludzką a pozbawiona oparcia czterech masywnych łap Nedia... Rąbnęła głową i nie tylko w kostkę zalegającą na dziedzińcu. Nie miała już nawet siły się po swojemu drzeć i wyklinać na co popadnie, tylko obróciła się na plecy. Jakimś cudem udało się jej ustawić na czworakach i tak zaczęła sobie człapać, a raczej wlec się. Zdarła przy tym skórę na dłoniach, a kolana prawie do krwi, jednak była zbyt zmęczona, by się przejmować czymś, co nie było jej łóżkiem.
- W pokoju obok mojego, Mesh, mogę cie zaprowadzić - bąknęła, za pomocą fontanny wstając. Spojrzała na wypełniony zimną wodą obiekt i zanurzyła w nim głowę, co od razu nieco ją rozbudziło. W każdym razie na tyle, by poczuć kolana. Nie miała już mocy na regenerację ich. Zataczając piękne kółeczka, i to bynajmniej nie od alkoholu, którego w jej krwi było niewiele, podeszła do Jyrgalla.
- Zanieść cię do pokoju? - zapytała półszeptem z odległości metra. Po chwili jednak musiała przyklęknąć czując, jak świat zaczyna wirować. Przed jej oczyma pojawiły się czarne plamy - konsekwencje tego, że w tym tygodniu sypiała maksymalnie trzy godziny na dzień.
Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫
Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!
Offline
Po chwili szoku, wywołanym pocałunkiem demonicy, popatrzył jak ta odchodzi, z wielką uwagą. O ile na jego twarzy nie było widać żadnych uczuć, o tyle oczy zmieniły się z koloru złotego na zielonego, kiedy westchnął. Potem poczuł dźganie w bok i obrzucił kolejnego demona pożądania zmęczonym spojrzeniem... oczywiście nie odpowiadając na pytanie, bo myślenie w tej chwili czy w ogóle kojarzy, gdzie mógł mieszkać Mesh, było stanowczo za trudne.
- Dobre. A gdzie ja mieszkam? - wymamrotał sam do siebie, spoglądając na wejście do szkoły i robiąc głupią minę. - Mniejsza... - stwierdził w końcu, kierując swoje kroki do schodów, idąc trochę... nierówno.
I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back
Offline
Nieprzytomnie jeszcze bardziej niż chwilę temu, spojrzał na lisicę. Jego wzrok doprawdy wyrażał sobą wszystko, od zagubienia, przez irytację, aż po mdłości. Poza zrozumieniem. Minęła naprawdę długa chwila, zanim przetworzył niewiarygodną kakofonię dźwięków w ludzką mowę. I jeszcze dłuższa, nim zorientował się, że odpowiedział na to w zupełnie innym języku. Dziwnym narzeczu, którego ludzkie gardło nie potrafiłoby wyartykułować, przepełnionym sykami, szelestami, chrząknięciami i ponad wszystko, nadspodziewaną twardością. Fakt, iż mówił w swym ojczystym dialekcie dotarł do niego z opóźnieniem, gdy przez dłuższy czas nie otrzymał reakcji innej, niż wytrzeszcz oczu. Trochę czasu zajęło mu też sformułowanie właściwych słów i wyraźne ich wypowiedzenie.
-Coś mi się... Ten... Mi? Mnie..? Nie... No, nie wydaje. Znaczy... Nie wydaje, żebyś ty... Och. Żebyś... Była w stanie... Tego, no.... Um. Mnie pomóc..? -Jego język, niewygodnie za długi, plątał się jak chciał i kiedy chciał, uniemożliwiając szybką artykulację głosek, sprawiając, że wszystko to brzmiało niczym wyjątkowo nieskładny bełkot na granicy słyszalności. Nag nie potrafił sobie nawet przypomnieć, co i jak chciał powiedzieć. Zmarszczył brwi, przymrużył przekrwione oczęta i ziewnął szeroko, zwijając wokół siebie połyskujący w księżycowym świetle ogon. Wyraźnie miał zamiar zasnąć tu i teraz, bez względu na wszystko inne.
Ostatnio edytowany przez Khaazara (21-11-2012 17:58:57)
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Widocznie nie dosłyszał Nedii, gdyż już po chwili zaczął się lepić do wszystkich jak leci, pytając, czy nie wiedzą, gdzie znajduje się jego komnata tajemnic. W końcu padło też na wężowatego przyjaciela.
- Jyrggy, a tego ten... no, bo ja... zapomniałem gdzie mieszkam. - zawył żałośnie. - Masz mnie zaprowadzić! - jęknął, ponieważ zaczęła go boleć głowa od jego własnych krzyków.
Offline
Spojrzał znad ogona na wyjątkowo irytującego go w tej chwili osobnika. Te wrzaski... Bogowie, za co?! Za pomocą jednego, płynnego ruchu posuwistego, owinął ogon w pasie demona, końcówką zatykając mu usta i w takiej pozycji powoli począł pełznąć w stronę budynku.
-Brze, brze... Tylko... No, cicho. -Wymamrotał niepewnie, odwracając się w stronę mężczyzny i prawie nie przypłacając tego bliskim spotkaniem ze ścianą. Tylko... Gdzie on do ciężkiej cholery mieszkał?!
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline